Jeszcze przed ujawnieniem tragedii w Odrze mogło się wydawać, że relacje polsko-niemieckie są złe na poziomie wielkiej polityki, między rządami w Warszawie i Berlinie - ocenia Bartosz Dudek, szef redakcji polskiej Deutsche Welle w "Rozmowach polsko-niepolskich" Jacka Tacika. I stawia mocną tezę: - Ta propaganda antyniemiecka, którą sączy PiS, zatruwa relacje także na niższym, lokalnym szczeblu.
Dudek mieszka w Niemczech od 34 lat. O Polsce pisze i mówi nie z perspektywy Warszawy, ale Berlina. Bardzo często to właśnie on - występując w niemieckich mediach - próbuje tłumaczyć Niemcom działania polskiego rządu. W kwestii klęski ekologicznej na Odrze, reparacji wojennych oraz wielu innych drażliwych tematów. - Wizerunek Polski zawalił się niestety po 2015 roku, gdy PiS doszło do władzy - przekonuje.
Jacek Tacik: Za klęskę ekologiczną w Odrze mogą być odpowiedzialni Niemcy, a przynajmniej - jak usłyszałem w TVP - nie da się tego wykluczyć.
Bartosz Dudek: No cóż, to chyba oczywiste, że przyczyną tej tragedii jest zatrucie wody na odcinku, który płynie przez Polskę, a nie przez Niemcy. Dlatego że Odra - to wynika z geografii - w dwóch trzecich swojego biegu płynie po stronie polskiej. I jest to raczej logiczne, że to tam należy szukać przyczyn katastrofy.
TVP szuka w Berlinie.
No tak. Tylko to polskie władze miały sygnały o tragedii, a jednak milczały. Berlin nic o niej nie wiedział, bo nie mógł wiedzieć. A przecież Odra, która tworzy granicę, to wspólna polsko-niemiecka sprawa. Proszę pamiętać, że społeczeństwo niemieckie jest bardzo wrażliwe na punkcie ekologii i to bardzo - dodatkowo - popsuło wizerunek Polski w Niemczech.
Górę wzięło nasze polskie "jakoś to będzie"?
Tutaj nie ma jednego wyjaśnienia. To raczej głębszy problem. I dotyczy jakości relacji polsko-niemieckich.
Jeszcze przed ujawnieniem tragedii w Odrze mogło się wydawać, że relacje polsko-niemieckie są złe na poziomie wielkiej polityki, między rządami w Warszawie i Berlinie. Okazuje się jednak, że ta propaganda antyniemiecka, którą sączy PiS, zatruwa relacje także na niższym, lokalnym szczeblu.
Najwidoczniej są w Polsce urzędnicy, którzy już zrozumieli, że kooperacja i współpraca ze stroną niemiecką może być niekorzystna dla ich kariery.
Sugeruje pan, że urzędnicy niższego szczebla mieli sygnały, że z Odrą dzieją się złe rzeczy, ale postanowili nie informować swoich kolegów z jej drugiego brzegu ze strachu przed rządem PiS?
Tak. Jeśli chodzi o Odrę, to od wielu lat istnieją grupy robocze na poziomie transgranicznym, są podpisane porozumienia, które - jak widać - nie działają. Pytam: dlaczego? Myślę, że ze strachu. Polscy urzędnicy mogli się obawiać, że zostaliby uznani - no, mówiąc kolokwialnie - za zdrajców.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam