Mężczyzn i dziewice trzymają na dystans, przebierają się, śpiewają sprośne piosenki. To im, bułgarskim kobietom, zawdzięczamy Dzień Babci. I polskim dziennikarzom.
Przypominamy tekst pierwotnie opublikowany 21 stycznia 2021 roku.
Dzień Babci obchodzony 21 stycznia to wcale nie międzynarodowe święto. Tego dnia świętują jeszcze tylko babcie w Brazylii i Bułgarii. I to właśnie z tego ostatniego państwa zwyczaj przywędrował do Polski.
- Dzień Babci w Bułgarii ma zupełnie inny wydźwięk niż w Polsce. Jest to typowo babskie święto, kiedy młode mężatki dziękują babom, czyli akuszerkom, które pomagały im przy porodzie - wyjaśnia Magdalena Genow, urodzona w Bułgarii, wychowana w Polsce, autorka książki "Bułgaria. Złoto i rakija".
Pomoc przy porodzie w Bułgarii określa się słowem "babuwane". - Ma wiele wspólnego z nowym trendem na polskich porodówkach - obecnością doul, czyli kobiet, które wspierają psychicznie rodzące i starają się na przykład poprzez masaże złagodzić im ból porodowy - tłumaczy Genow.
Ale od dłuższego czasu 21 stycznia to w Bułgarii w znacznej mierze święto wszystkich babć. - W końcu babcie nie tylko same rodziły, ale i wychowywały jeszcze wnuki - mówi Genow.
Facetów nie ma, ale się za nich przebierają
Obchodzenie tego święta w różnych rejonach Bułgarii wygląda inaczej. W jednym regionie ludowe akuszerki świętują go rytualnym obmyciem dzieci. W innych myte są babcie. - Najczęściej ma to miejsce w rzece. Babcie są tam pokrapiane przez dzieci wodą z bazylią - mówi autorka książki "Bułgaria. Złoto i rakija".
Ale jedno się nie zmienia. Dzień Babci w Bułgarii to babskie święto. Mężczyźni nie są do niego dopuszczeni. - Kobiety opowiadają sobie pikantne dowcipy, śpiewają sprośne piosenki. Niekiedy nawet dla żartów przebierają się za mężczyzn - opowiada Genow.
Są jednak wyjątki. Ginekolodzy. - Mój dziadek mógł jako jedyny mężczyzna w wiosce uczestniczyć w tej babskiej imprezie. Nie był co prawda ginekologiem, a zwykłym lekarzem. Ale to były inne czasy - wioskowy lekarz był od wszystkiego - śmieje się.
Drugą "wykluczoną" grupą są dziewice.
- Babinden to święto wszystkich kobiet, które rodziły, a więc z założenia dziewice przy stole nie mogą zasiadać - mówi Genow.
Formalnie w Bułgarii Dzień Babci pojawił się w 1951 roku. - Dopiero wtedy komuniści uprawomocnili to starobułgarskie święto - tłumaczy Genow.
W Polsce to święto wygląda zupełnie inaczej, mimo że dekadę później dotarło do nas właśnie z Bułgarii.
Cel: odwrócić uwagę od smutnej codzienności
Palmę pierwszeństwa w propagowaniu Dnia Babci w Polsce dzierży czasopismo "Kobieta i Życie". Ale dopiero dzięki dziennikarzom "Expressu Poznańskiego", sprawa nabrała rozgłosu.
Wszystko zaczęło się w styczniu 1964 roku. - Żona Kazimierza Fliegera, kierownika działu sportowego, przeczytała w "Kobiecie i Życiu", że w Bułgarii jest takie święto. Przyniosła ten pomysł do redakcji i naturalnie to podchwyciliśmy - mówi Romuald Połczyński, ówczesny kierownik działu miejskiego w "Expressie Poznańskim".
Jak podkreśla, poznańska popołudniówka żyła z tego typu akcji. - Chodziło nam o to, by angażować czytelników i odwracać ich uwagę od smutnej codzienności. Na kolegium redakcyjnym uznaliśmy, że pomysł Dnia Babci przyjmie się i u nas.
- Mój wkład był taki, że napisałem wstępniaka do całej tej historii. I to chwyciło! - wspominał w 2010 roku w magazynie "My50+" nieżyjący już dziennikarz redaktor Kazimierz Orlewicz.
W artykule czytamy: "Dzięki inicjatywie popularnego (czytanego i przez mężczyzn) tygodnika "Kobieta i Życie" po raz czwarty również polskie babcie mają swoje święto. Być może zwyczaj ten nie zakorzenił się jeszcze. Nie wszyscy o tym wiedzą, a wydaje nam się, że ta właśnie akcja zasługuje na wielką popularność. W tym roku także "Express Poznański" ogłasza - śladem "Kobiety i Życia" - 21 stycznia Dniem Babci.
I tak się zaczęło.
Loteria i torcik z hotelu
Partnerem pierwszego Dnia Babci w Poznaniu została kawiarnia "WZ" przy ulicy Fredry. - To było wówczas czołowe miejsce spotkań mieszczaństwa. Mieli znakomite wypieki z własnej pracowni cukierniczej. Do sprzedawanych tego dnia "wuzetek" z adnotacją "dla babci" dokładaliśmy losy. Wygrać można było torcik "Dla Babci", które rozdawaliśmy już kolejnego dnia - opowiada Połczyński.
Od 1965 roku głównym partnerem "Expressu Poznańskiego" stał się hotel Merkury (dziś hotel Mercure). To był wtedy najważniejszy hotel w mieście, to w nim nocowali najważniejsi goście i osoby przyjeżdzające do Poznania na Międzynarodowe Targi Poznańskie.
Rok wcześniej nie miał możliwości dołączenia do akcji, bo jeszcze go nie było. Został otwarty 2 czerwca 1964 roku. Hotel był w stanie przyjąć 550 gości. Znalazło się w nim 350 pokoi i 42 apartamenty, do tego sale konferencyjne, aperitif-bar, zakład fryzjerski, własna wytwórnia wód gazowanych, minispalarnia śmieci, klub hotelowy, kawiarnia i restauracja z kręgiem tanecznym i salami bankietowymi oraz cukiernia. I właśnie ta ostatnia starała się rozpropagować Dzień Babci.
W styczniu 1965 roku "Express Poznański" zapowiadał Dzień Babci już dwa dni wcześniej. Pisał o tym, że kwiaciarnie obniżyły ceny kwiatów i wspominał, że "wuzetki" zastąpiły w tym roku torciki z hotelu "Merkury"
Te okazały się strzałem w dziesiątkę. "Wczoraj cukiernia Merkurego w ciągu pierwszej godziny sprzedała 100 sztuk!" - podawał "Express Poznański" 21 stycznia.
Torciki jak pączki w Tłusty Czwartek
- Ogromne kolejki ustawiały się po maleńkie, lukrowane torciki, na których był kwiatek z marcepana oraz godło Merkurego i winieta "EP" - wspominał w magazynie "My50+" Kazimierz Orlewicz.
A gazeta 22 stycznia obwieszczała sukces akcji: "Chyba nie było wczoraj w żadnym domu babci, która by nie dostała od najbliższych jakiegoś dowodu miłości i przywiązania. (...) Wobec nieoczekiwanego powodzenia musiało, rzecz jasna, zabraknąć tortów 'Dla Babci' w cukierni 'Merkurego', mimo że mistrz Nijak z swymi pomocnikami, dwojąc się i trojąc, wyprodukował ich o 50 proc. więcej niż zapowiadano".
- To były niewielkie torciki, najczęściej kwadratowe. W najlepszych latach robiliśmy ich około 1500 sztuk w chyba ośmiu smakach - do wyboru pod gusta babci - wspomina Witold Stebner, który od 1 września 1965 r. przez 51 lat pracował w hotelowej cukierni.
Jak wspomina, w tamtym okresie w całym mieście można było spotkać ludzi z kartonikami z tortami "Dla Babci" w środku.
W cukierni przygotowania zajmowały im kilka dni. Jak mówi Stebner, "goręcej" było tylko w listopadzie, gdy wypiekano tysiące rogali świętomarcińskich. I porównuje boom na torciki z zapotrzebowaniem na pączki w tłusty czwartek.
- Tłusty czwartek obchodzi się w jeden dzień, a Dzień Babci się nieco rozciągał w czasie. Bo nie każdy na wizytę u babci mógł się wybrać 21 stycznia. A to czasu nie miał czasu wnuczek, a to rodzice. I torciki kupowano przez kilka dni - opowiada.
Najwięcej czasu pochłaniało im przygotowanie emblematów z marcepanu ze wspomnianymi logami gazety i hotelu. - Robiło się je ręcznie wcześniej. A potem kładło się na gotowy torcik, na wierzch, obok kwiatków i dekoracji z owoców - mówi Stebner.
W kolejnych latach torciki - lepsze lub gorsze - można było kupić w całym mieście. - Sztandarowe cukiernie i sklepy zawsze miały je w ofercie na 21 stycznia - mówi Stebner.
Do akcji "Dzień Babci" dołączały kolejne przedsiębiorstwa. Punkty Miejskiego Handlu Detalicznego oferowały upominki dla babci takie jak karty do pasjansa, ciepłe szale, koszyczki z nićmi, chusty na głowę, siatki na zakupy a perfumerie - kosmetyki specjalnie dla babci.
"Express Poznański" starał się odnotowywać wszystkie formy świętowania Dnia Babci. Pisano o szkolnych uroczystościach, zamieszczano życzenia dla babć nadsyłane przez czytelników, wyliczano, które cukiernie włączyły się w akcję.
Zazdrość dziadków
W 1965 roku o świętowanym w Poznaniu Dniu Babci pisała większość polskich gazet. Zamieszczano depeszę Polskiej Agencji Prasowej: "Od wczesnego ranka babunie otrzymywały powinszowania od wnucząt i dzieci. Cukiernia w hotelu Merkury przygotowała specjalne torciki upominkowe z kuponami losowania wewnątrz. Szczęśliwy numer wygra duży tort a’la Merkury. Kwiaciarnie poznańskie sprzedawały wczoraj kwiaty po niższych cenach!".
- Sprawa szybko rozwinęła się na cały kraj - mówi Romuald Połczyński.
Aż o własne święto zaczęli dopominać się też dziadkowie.
Pomysł, by 22 stycznia świętować Dzień Dziadka, to już jednak nie zasługa "Expressu Poznańskiego". - W zasadzie co roku pojawiały się głosy, że skoro babcia ma święto, to kiedy swój dzień ma dziadek? A my w redakcji podśmiewaliśmy się, że zaraz to jeszcze będzie trzeba wyznaczać Dzień Wujka. Dzień Dziadka to już nie nasza inicjatywa. My jej po prostu nie przeszkadzaliśmy - zdradza Połczyński.
Dzień Dziadka został ustanowiony w 1978 roku. Konkurs na ustalenie jego daty zorganizowała Telewizja Polska. Wśród propozycji padała m.in. data 30 maja - dzień urodzin Mieczysława Fogga. Ostatecznie jednak zdecydowano, że dziadkowie będą mieć swoje święto tuż po Dniu Babci. Dzień Dziadka oficjalnie wpisano do kalendarza w 1981 roku.
Obydwa święta na dobre już zapisały się w polskim kalendarzu. I choć w poznańskich cukierniach nie wypieka się już na potęgę torcików "Dla Babci", to pozostała tradycja wręczania kwiatów i upominków. Już niekoniecznie słodkich.
- "Słodkie" to my musimy tego dnia postawić - śmieje się Witold Stebner, który we wrześniu 2016 r., po 51 latach pracy w cukierni przeszedł na emeryturę. Ma jednego wnuka.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam