|

"Wstydźcie się!". Krótka historia praw afgańskich kobiet

Kolejne oświadczenia rządu talibów nie dają kobietom w Afganistanie złudzeń. Szariat zaczyna je otulać jak szczelna, przyklejona do ciała burka. Czy przez drobną kratkę przy oczach uda się zaczerpnąć trochę wolności?

Artykuł dostępny w subskrypcji

"Shame on you! Wstydźcie się!" - powiedziała dobitnie w telewizji TRT World, oskarżając społeczność międzynarodową, że siedzi jak widzowie w teatrze gapiąc się, jak talibowie odzyskują swoją twierdzę w jej ojczyźnie. Jej głos, jej oczy są jak magnes. Odtwarzam nagranie kilkanaście razy.

To Mahbouba Seraj, jeden z najważniejszych głosów w obronie praw afgańskich kobiet. Gdy przemawia ta niezwykła kobieta, świat wstaje, by słuchać. Ma ponad 70 lat, ale jej siła poraża nawet talibów. Ostatnim razem wyjechała do USA, gdy talibowie byli u władzy. Wróciła w 2003 roku, zakładając i prowadząc Centrum Rozwoju Afgańskich Kobiet. Tym razem nie chciała ruszać się z Kabulu. "Muszę tu być dla kobiet, nie mogę ich zostawić samych". Jej pełen gniewu apel do międzynarodowej społeczności przekazały najważniejsze światowe media.

Wesprzyj pomoc Polskiej Misji Medycznej w Afganistanie: - wejdź na stronę pmm.org.pl/chce-pomoc#afganistan; - wpłać dowolną kwotę na konto 62 1240 2294 1111 0000 3718 5444 z dopiskiem "Afganistan".

"Zgodnie z nauką islamu"

"Pamiętam, jak 25 lat temu kobiety w Afganistanie były de facto w areszcie domowym i często zmuszane do zamalowywania okien, aby nikt nie mógł zajrzeć do środka lub one na zewnątrz. Niektóre znajome moich rodziców, które kiedyś zajmowały dobre stanowiska, były zmuszone wędrować po ulicach w burkach, sprzedając wszystko, co posiadały lub żebrać, aby przeżyć" - mówiła.

Mimo, że ponad dwa tygodnie temu rzecznik talibów, Zabihullah Mujahid, zapewniał publicznie, że nowy rząd Afganistanu będzie respektować prawa kobiet "zgodnie z nauką islamu", to większość Afganek nie ma złudzeń, że była to jedynie karta negocjacyjna w rozmowach talibów z USA i światem w Doha w Katarze. Kobiety zastanawiają się tylko, jak drakońska będzie obecna talibska interpretacja prawa islamskiego i czy sięgnie takich represji, jak przed 2001, zanim do Afganistanu wkroczyły wojska USA i NATO.

Według Georgetown Institute for Women, Peace and Security, Afganistan jest drugim na świecie, po Pakistanie, najgorszym miejscem do życia dla kobiet, jeśli chodzi o dyskryminujące je normy prawne, a ma pierwsze miejsce pod względem stosowania wobec nich przemocy domowej i braku bezpieczeństwa.

W 2015 roku Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała, że ​​90 procent kobiet w Afganistanie doświadczyło co najmniej jednej formy przemocy domowej. Opresja wobec kobiet jest w tym kraju powszechnie tolerowana i praktykowana, rozciąga się od znęcania się werbalnego i psychicznego przez przemoc fizyczną po bestialskie morderstwa. 46 kobiet na 100 doświadcza stałej przemocy ze strony męża, a rocznie 63 na każde 100 000 ponosi śmierć w wyniku zorganizowanych ulicznych ataków. To tak, jakby w Warszawie było atakowanych i mordowanych ponad 1000 kobiet rocznie. Sprawcy nigdy nie ponoszą konsekwencji.

Według danych UNICEF z 2019 blisko 40 procent dziewczynek jest wydawanych za mąż przed ukończeniem 18 roku życia, co odcina je od możliwości kontynuowania edukacji. Wczesne małżeństwa, a przez to również ciąże i porody obciążające nastoletni organizm, zagrażają życiu dziewczynek. Afganistan ma jeden z najwyższych wskaźników umieralności okołoporodowej na świecie - w 2019 roku na 10 tysięcy porodów 638 skończyło się śmiercią matki. Prawie 40 procent noworodków nie dożyło swoich pierwszych urodzin.

Czekał na syna, nie córkę

Fawzia Koofi, 36-letnia polityczka, posłanka do afgańskiego parlamentu i bojowniczka o prawa kobiet, w wywiadzie dla CNN stwierdziła, że obawia się najgorszego. Zdecydowała się nie opuszczać Kabulu. "Wyłączyłam telefon na kilka godzin, aby się wyspać. Gdy go włączyłam, miałam dziesiątki nieodebranych połączeń i SMS-ów z pytaniami, gdzie jestem, czy uciekłam z kraju i kto teraz będzie bronił kobiet. Dlatego zostaję, bez względu na wszystko" - mówiła bez wahania jeszcze dwa tygodnie temu.

Ta silna Afganka urodziła się w poligamicznej rodzinie, jej ojciec miał siedem żon. Szanowany i wykształcony poseł do parlamentu, kazał jej matce zostawić ją po narodzinach na śmierć w słońcu, bo czekał na syna, nie córkę.

Może dlatego Fawzi na przekór losowi jako jedyna dziewczynka w rodzinie skończyła szkołę i poszła na studia, a po upadku talibów w 2001 roku rozpoczęła kampanię na rzecz edukacji dziewczynek - "Back to school". Zbierała fundusze na budowę szkół w trudno dostępnych miejscach w kraju i zorganizowała kampanię na rzecz zmiany afgańskiego prawa, które nie przewidywało umieszczania imion i nazwisk kobiet w ich dowodach osobistych. Ustawa ta była wielkim zwycięstwem afgańskich działaczek na rzecz praw kobiet, w tym Laleh Osmany, która przez lata prowadziła kampanię pod hashtagiem mediów społecznościowych #WhereIsMyName, aby uwzględnić nazwiska obojga rodziców także w metryce urodzenia dziecka. Od 2019 kobiety nareszcie mogły zobaczyć swoje dane na kartonowych drukach, a nie nazwisko i imię męża jako prawnego opiekuna, a de facto właściciela.

Dopiero w 2001 roku kobiety i dziewczynki ponownie uzyskały prawo do edukacji, odebrane im przez talibów, którzy zamknęli przed nimi bramy szkół i uniwersytetów. Obecnie 1/3 mieszkańców w 38-milionowym kraju to dzieci i młodzież w wieku szkolnym, ale do szkoły nie chodzi aż 4 mln dzieci, w tym 68 procent dziewczynek. W Afganistanie rośnie kolejne pokolenie analfabetów. Talibowie wraz z ofensywą w 2021 roku zaczęli niszczyć szkoły dla dziewcząt, a nauczycielki straciły prawo do wykonywania zawodu. "Niszczymy te siedliska zła i wprowadzamy nasze własne szkoły religijne, aby szkolić przyszłych talibów", powiedział telewizji France 24 zamaskowany bojownik w Heracie w czerwcu 2021 r.

Wolą burkę

Zakaz edukacji to najgorsze, co wyobrażają sobie Afganki. Wolą burkę niż zakaz wstępu do szkoły. Niestety napływające z kraju wiadomości nie napawają optymizmem. Od dwóch tygodni bramy uniwersytetu w Heracie strzegą bojownicy i zabraniają studentkom ich przekroczenia. W Kandaharze w niektórych okręgach szkoły dla dziewcząt zostały zamknięte, odkąd talibowie przejęli nad nimi kontrolę.

Na uniwersytecie w Kabulu kilkanaście dni temu studentkom powiedziano, że nie wolno im opuszczać pokoi w akademiku, chyba że towarzyszy im męski opiekun. Dwie z nich zostały skutecznie uwięzione, ponieważ nie miały w mieście krewnych płci męskiej. Nauczycielki zostały poproszone o nieprzychodzenie do pracy. Wszystkie te działania to kalka z lat 1996-2001, gdy talibowie zakazali pracy w szkołach kobietom, co spowodowało ogromny brak nauczycieli i zaważyło na braku edukacji także dla chłopców.

Uzyskane prawo do uczestnictwa kobiet w życiu publicznym i pracy także zaczyna być podważane. W Heracie uzbrojeni talibowie kazali opuścić miejsca pracy w bankach kobietom i poprosić męskiego członka rodziny o przejęcie ich obowiązków. Szpitale musiały opuścić pielęgniarki, pozwolono zostać lekarkom, tylko dlatego, że zgodnie z prawem szariatu kobiety mogą być leczone tylko przez lekarzy płci żeńskiej. Od dwóch tygodni kobiety noszą błękitne burki lub czarne nikaby, zakrywające je od stóp do głów, nie tylko ze strachu, ale ze względu na wprowadzone przez talibów już w wielu miejscach restrykcje.

"Szariat" oznacza "drogę" w języku arabskim i odnosi się do szerokiego zbioru zasad moralnych i etycznych zaczerpniętych z Koranu oraz nauk i praktyk proroka Mahometa. Zasady te różnią się w zależności od interpretacji uczonych, za którymi podążają muzułmanie. To zasady, które regulują każdy aspekt codziennego życia. Kobiece słowo ma wartość połowy słów mężczyzny. W sądzie zeznania dwóch kobiet są równoważne zeznaniom jednego męskiego świadka. Kobieta ma prawo otrzymać posag nie większy niż połowa majątku, która przypadnie jej bratu. Kobiety muszą zasłaniać całe ciało poza oczami, nie wolno im wychodzić z domu bez asysty męskiego krewnego. Za te przestępstwa karą jest publicznie wykonywana chłosta. Za cudzołóstwo, a nawet za rozmowę z obcym mężczyzną kobiety były w Afganistanie kamienowane na stadionach i miejskich placach. Czy te prawa wrócą teraz, gdy talibowie po 20 latach znów proklamowali Islamski Emirat Afganistanu?

Oferowanie żon

Na początku lipca 2021 roku, po przejęciu kontroli nad prowincjami Badachszan i Takhar, przywódcy talibów wydali nakaz dostarczenia im listy dziewcząt powyżej 15. roku życia i wdów poniżej 45. roku życia do przymusowych małżeństw z bojownikami. Jeśli do nich dojdzie, kobiety i dziewczęta zostaną przewiezione do Waziristanu w Pakistanie, aby poddać się reedukacji i nawróceniu na "autentyczny islam".

"Oferowanie żon" to strategia mająca na celu zwabienie mężczyzn do przyłączenia się do talibów. Według artykułu 27 Konwencji Genewskiej zmuszanie kobiet do niewolnictwa seksualnego pod pozorem małżeństwa jest zarówno zbrodnią wojenną, jak i zbrodnią przeciwko ludzkości. W 2008 roku Rada Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych przyjęła rezolucję 1820 oświadczającą, że "gwałt i inne formy przemocy seksualnej mogą stanowić zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości". Uznaje przemoc seksualną jako taktykę wojenną, której celem jest poniżanie, dominowanie i wzbudzanie strachu wśród cywilnych członków społeczności. Stany Zjednoczone i państwa NATO przywołały obronę praw kobiet jako usprawiedliwienie dla interwencji w 2001 roku.

Czy do Afganistanu wróci handel kobietami, sprzedawanie ich do przymusowej prostytucji i niewolnictwa w sąsiednim Pakistanie, bo tym zajmowało się kilku prominentnych dowódców talibów i Al-Kaidy? Czy odnowiony przez Amerykanów w 2011 roku stadion Ghazi w Kabulu znów będzie świadkiem kamienowania kobiet i obcinania złodziejom rąk? Czy wrócą publiczne chłosty i przyzwolenie na mordy honorowe popełniane na kobietach przez ich ojców, braci czy kuzynów za tak zwane występki moralne, czyli na przykład rozmowę z niespokrewnionym mężczyzną w miejscu publicznym?

A przecież to już się dzieje i działo się wcześniej. W maju 2020 roku Maryam Noorzad, położna, została zamordowana w szpitalu w Kabulu po tym, jak trzech bojowników zaatakowało oddział położniczy. Noorzad odmówiła opuszczenia rodzącej pacjentki - ona, matka i noworodek zginęli na sali porodowej. 23 lipca 2020 roku 22-letnia policjantka Fatima Rajabi z wydziału antynarkotykowego została zatrzymana, torturowana, a jej ciało podrzucone rodzinie. 8 maja 2021 roku talibowie dokonali zamachu na dziewczynki idące do szkoły w Kabulu, 70 z nich zginęło. 12 lipca 2021 roku kobieta w prowincji Faryab za brak burki została pobita na śmierć przez bojowników, a jej dom został podpalony. 18 lipca 2021 roku w prowincji Faryab bojownicy zatłukli karabinami na śmierć matkę na oczach jej czwórki dzieci, bo nie miała z czego ugotować im posiłku. W prowincji Balch w sierpniu 2021 roku talibowie zabili kobietę, ponieważ nosiła obcisłe ubranie i nie towarzyszył jej męski krewny.

Więc co dla afgańskich kobiet naprawdę znaczą słowa Zabihullaha Mujahida: "zgodnie z nauką islamu"?

Po wypędzeniu talibów kobiety masowo wchodziły w życie publiczne w Afganistanie. Ich obecność obejmowała dziedziny prawa, medycyny, mediów czy polityki. Kobiety stanowiły ponad jedną czwartą parlamentarzystów, mając zagwarantowane w konstytucji z 2004 roku 67 miejsc w 250-osobowym parlamencie. Do 2016 roku do urzędów lokalnych wybrano ponad 150 000 kobiet. Czy teraz, po 15 lat swobód w życiu publicznym i politycznym, wykształcone i zaangażowane społecznie kobiety założą burki i ucichną?

Bez złudzeń

Po wycofaniu się Amerykanów kobiety protestowały, w małych kilku-, kilkunastoosobowych grupach, w burkach, nikabach i chidżabach, trzymając w rękach odręcznie napisane kartki ze słowami protestu. Na początku nikt ich nie atakował, ale szybko doszło do pierwszych pobić. Kilka dni temu demonstracji zakazano, a talibowie sięgają po broń przeciwko protestującym.

Kolejne oświadczenia rządu talibów nie dają kobietom złudzeń. Szariat zaczyna je otulać jak szczelna, przyklejona do ciała burka. Czy przez drobną kratkę przy oczach uda się zaczerpnąć trochę wolności?

P.S. Fawzia Koofi uciekła z Kabulu tydzień temu. Przeżyła zamach na swoje życie i stwierdziła, że więcej zrobi dla afgańskich kobiet poza granicami kraju, niż będąc zamknięta w domu w Kabulu.

Czytaj także: