Wybrali się nad jezioro Dzika Ochla w Zielonej Górze. Przemierzali je rowerem wodnym, kiedy nagle zobaczyli dryfującą na powierzchni kobietę. Nie dawała oznak życia, natychmiast zaczęli wzywać pomocy. - Nikt nie pomagał, wypłynąłem na jezioro, wyciągnęliśmy ją na rower wodny - relacjonuje Marcin. Dzięki niemu, Oliwii i Zuzannie udało się uratować tonącą kobietę. W stanie ciężkim trafiła do szpitala.
To było gorący poniedziałek, temperatura wynosiła ponad 30 stopni, pogoda zachęcała do kąpieli. 12-letnia Oliwia, 13-letnia Zuzanna i jej mama wybrały się na brzeg Dzikiej Ochli. Postanowiły wypożyczyć rower wodny i wypłynąć na jezioro. W pewnym momencie zauważyły na powierzchni wody coś, co je zaniepokoiło.
- Oliwia spytała: co to jest? Odpowiedziałam, że nie wiem. Kiedy okazało się, że to człowiek, byłam zszokowana - relacjonuje Zuzanna Matyja. - Moja mama zaczęła ją [kobietę - red.] trzymać, była bardzo ciężka - dodaje.
- Zuzia zadzwoniła na [numer alarmowy - red] sto dwanaście, ja krzyczałam: "pomocy!", żeby ktoś do nas przypłynął - dodaje Oliwia Kaczmarek.
"Nie potrafiłabym tak po prostu sobie odpłynąć"
Jako pierwszy dotarł do nich Marcin, który wybrał się tego dnia nad Dziką Ochlę ze znajomymi. - Dziewczyny krzyczały, więc wypłynąłem na jezioro. Chciałem pomóc. Wciągnęliśmy kobietę na rowerek wodny. Była cała blada, wręcz biała, miała przekrwione oczy - opisuje Marcin Myśliwiec. Sprawdził funkcje życiowe i natychmiast zaczął ją reanimować. Po chwili dopłynęli koledzy i cała grupa, wspólnymi siłami, dotarła do brzegu.
Tam czynności przejęli ratownicy medyczni.
Dziewczyny były bardzo zdenerwowane sytuacją. - Usiadłyśmy na ławce, płakałyśmy, całe się trzęsłyśmy - wspomina. Ale zgodnie z Zuzanną potwierdzają, że jeśli ponownie przydarzy im się podobna sytuacja, bez wahania znów ruszą z pomocą. - Wiedziałam, że muszę jej pomóc, nie potrafiłabym tak po prostu sobie odpłynąć. Nie mogłabym - mówi Zuzanna.
Po chwili działań służb ratunkowych udało się przywrócić akcję serca kobiety wyłowionej z wody, nieprzytomna trafiła do szpitala, była w stanie ciężkim.
Sprawą zajmuje się policja. - Kobietra nadal przebywa w szpitalu - relacjonuje podinsp. Małgorzata Barska, rzeczniczka policji w Zielonej Górze.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: newslubuski.pl