Nie wiadomo, kim jest matka Jasia i kto zadał noworodkowi kilkanaście ran kłutych, a potem zwłoki wrzucił do Odry. Prokuratura przesłuchała 125 lekarzy, sprawdziła 1500 kobiet. I nic. Sprawę umorzono, ale o niej nie zapomniano.
Po 18 miesiącach Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze umorzyła postępowanie w sprawie noworodka, którego wyłowiono z Odry w czerwcu 2018 roku. Wciąż nie wiadomo, kim jest matka dziecka i kto odpowiada za jego śmierć.
- Zakończyliśmy wszystkie zaplanowane czynności. Przesłuchaliśmy lekarzy zwolnionych z tajemnicy lekarskiej oraz wytypowane kobiety, które mogłyby mieć związek ze sprawą. Zleciliśmy analizę biegu rzeki, poprosiliśmy o pomoc biegłego profilera. Niestety, mimo tak szeroko zakrojonych działań nie udało się ustalić sprawcy. Dlatego podjąłem decyzję o umorzeniu postępowania - mówi tvn24.pl Robert Gabryszak z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Sprawa została umorzona, ale to nie oznacza, że śledczy o niej zapominają.
- Jeśli tylko pojawiają się nowe okoliczności, które pozwolą nam na rozwiązanie tej sprawy, to oczywiście ponownie się jej przyjrzymy - zapewnia prokurator Gabryszak.
"To nie jest zachowanie typowe dla kobiety"
Zakrwawione ciało chłopca wyłowiono z Odry 18 czerwca 2018 roku. Oględziny. Sekcja zwłok. Pobranie próbek DNA. To były pierwsze kroki prokuratury.
Dzięki nim śledczy dowiedzieli się, że dziecko było w siódmym miesiącu życia płodowego i że chłopiec miał 43 cm długości. Na tym małym ciele naliczono kilkanaście ran kłutych. Największa miała 3,5 cm. Czy Jaś, jak śledczy nazywają chłopca, urodził się żywy? Na to pytanie biegły z zakresu medycyny sądowej nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć.
Śledczy wiązali też duże nadzieje z badaniami DNA. Liczyli, że uda się określić pochodzenie biogeograficzne matki oraz jej profil genetyczny m.in. takie szczegóły jak kolor oczu, kolor włosów, karnacja. Nie udało się. Ale DNA Jasia zabezpieczyli, żeby móc je porównać z DNA wytypowanych kobiet.
Kolejny punkt na liście śledczych: pomoc biegłego profilera. Doktor Bogdan Lach przeanalizował zebrany materiał, wyniki badań. Przyjrzał się też ubraniom i szmatom, które wraz z noworodkiem wrzucono do torby.
Tak powstał profil psychologiczny matki: może być młodą, drobną kobietą w wieku od 18 do 25 lat. Charakterologicznie to typ introwertyka z cechami neurotycznymi. Kobieta może znajdować się w trudnej sytuacji materialnej. Nie planowała ciąży. Niewykluczone, że nie miała wsparcia najbliższych osób. Mogła bać się napiętnowania w swojej społeczności.
Biegły zwrócił uwagę na jeszcze jedną kwestię: nietypowy sposób porzucenia zwłok.
- Zazwyczaj kobiety chowają dzieci blisko miejsca zamieszkania. Czym to jest podyktowane? To taka metaforyczna potrzeba więzi. W tym przypadku ktoś wrzucił ciało do torby, a tę do rzeki. Z mojego doświadczenia wynika, że to nie jest zachowanie typowe dla kobiety – mówił dr Bogdan Lach.
Niewykluczone, że kobieta nie działała sama. Śledczy biorą pod uwagę tę hipotezę. Ale i tak kluczowe pozostaje ustalenie matki dziecka.
Śledczy przeanalizowali bieg rzeki. Wywnioskowali, że torbę z ciałem wrzucono do wody na terenie powiatu nowosolskiego lub głogowskiego. Policjanci odwiedzili mieszkańców wybranych miejscowości. Sprawdzili przychodnie, schroniska. Pudło.
Przesłuchali 125 lekarzy, sprawdzili 1500 kobiet
W październiku 2018 roku prowadzący postępowanie wytoczyli najcięższe działa. Do Sądu Rejonowego w Nowej Soli złożyli wniosek o zwolnienie z tajemnicy lekarskiej 125 lekarzy - ginekologów, lekarzy rodzinnych i medyków dyżurujących w szpitalach na terenie wybranych powiatów.
To bezprecedensowy krok, na który sąd dał zielone światło. Przesłuchania lekarzy ruszyły w grudniu 2018 r. Równolegle prowadzono też czynności z wytypowanymi kobietami - któraś z nich, zdaniem śledczych, mogłaby być matką Jasia. Na początkowym etapie pod lupę wzięto 1500 kobiet, ale ta liczba powoli topniała. Ostatecznie śledczy odwiedzili 300 kobiet. Bez efektu.
Wszystkie osoby, które mogą pomóc w ustaleniu matki dziecka wyłowionego z Odry, prosi się o kontakt z Komendą Wojewódzką Policji w Gorzowie Wielkopolskim lub z każdą inną jednostką policji albo Prokuraturą Okręgową w Zielonej Górze – Wydziałem I Śledczym.
"Skąpa liczba informacji"
- Tego typu sprawy, jak ta z Nowej Soli, są dość trudne do rozwiązania. Śledczy dysponują dość skąpymi informacjami, które nie pozwalają na zindywidualizowanie sprawcy. Dlatego, jeśli na etapie przesłuchań nie uda się ustalić konkretnych danych, to trudno ustalić sprawcę - mówi dr Bogdan Lach, który przygotowywał portret psychologiczny matki Jasia.
Dr Lach podobnie jak prokuratura podkreśla, że sprawa noworodka wyłowionego z Odry może jeszcze znaleźć swój finał na sali sądowej.
- Czas, w którym prowadzone jest postępowanie nie zawsze jest odpowiedni dla osób, które mogą coś wiedzieć, a z różnych względów boją się te informacje przekazać organom ścigania. Niektórzy mają też umiejętność długotrwałego tłumienia w sobie emocji. I potrzebują czasu, by coś w nich pękło. Jeszcze w innych przypadkach dopiero po dłuższym czasie ktoś zauważa pewne powiązania i wtedy alarmuje policję. Dlatego, mimo że sprawa Jasia została umorzona, niewykluczone, że śledczy do niej wrócą - dodaje dr Lach.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Prokuratura Rejonowa w Nowej Soli