Dzięki pomocy świadka zielonogórska policja zatrzymała mężczyznę podejrzanego o podpalenie kontenera na śmieci. W wyniku pożaru zapalił się stojący obok samochód.
Do podpalenia śmietnika doszło w poniedziałek w nocy. Mężczyzna idący ulicą Zamkową w Zielonej Górze zauważył, jak ktoś próbuje podpalić duży plastikowy pojemnik na odpady. - Świadek nie wahał się ani chwili i natychmiast powiadomił policjantów, sam jednocześnie stał w bezpiecznej odległości, żeby nie stracić z oczu podpalacza do chwili gdy policyjny patrol dojedzie na miejsce - informuje Małgorzata Stanisławska, rzecznik prasowa zielonogórskiej policji.
W wyniku podpalenia kontenera na śmieci zapalił się także stojący obok samochód.
Daleko nie uciekł
Gdy podpalacz zorientował się, że ktoś go obserwuje odszedł w kierunku pobliskiego osiedla, gdzie został zatrzymany przez policjantów.
Podejrzany o podpalenie to 37-letni mieszkaniec Zielonej Góry. - Przy zatrzymanym mundurowi znaleźli zapalniczkę, a świadek wskazał go jako sprawcę podpalenia. Mężczyzna nie potrafił wytłumaczyć policjantom, dlaczego podpalił kontener. Przyznał się do zarzucanych mu czynów, a podczas przesłuchania żałował tego co zrobił i wyraził chęć naprawienia strat - podaje Stanisławska.
Na poczet przyszłych kar policjanci zabezpieczyli od mężczyzny pieniądze w kwocie trzech tysięcy złotych. 37-latek usłyszał dwa zarzuty uszkodzenia mienia, za co grozi mu nawet pięć lat więzienia. - Łączna suma strat spowodowanych przez podpalacza, wycenionych przez właściciela pojazdu i Zielonogórski Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej to prawie 17 tysięcy złotych - kończy Stanisławska.
Źródło: TVN24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lubuska policja