Policjantki ruchu drogowego z Zielonej Góry (województwo lubuskie) zaczynały właśnie przerwę w służbie, gdy pewien mężczyzna poprosił je o pomoc, informując, że jego kolega spadł z dachu i potrzebuje pilnie dotrzeć do lekarza, a w szpitalu nie ma wolnej karetki. Funkcjonariuszki ułatwiły transport.
Jak przekazała nam podinspektor Małgorzata Stanisławska z Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze, dwie funkcjonariuszki wydziału ruchu drogowego - sierżant Daria Kramska i starsza posterunkowa Wiktoria Zasimuk - miały ostatnio nietypową interwencję.
Policjantki zameldowały, że rozpoczynają przerwę
- Zielonogórskie policjantki miały zaplanowane działania na terenie Nowogrodu Bobrzańskiego, gdzie dbały o bezpieczeństwo mieszkańców, kontrolując między innymi prędkość (pojazdów) i stan trzeźwości kierujących. Po kilku godzinach działań zgłosiły dyżurnemu, że rozpoczynają przysługującą im w służbie przerwę na odpoczynek i zatrzymały się na stacji benzynowej – opowiada podinsp. Stanisławska.
Wtedy do policjantek zwrócił się zdenerwowany kierowca mercedesa, który poprosił je o pomoc i pilotaż do szpitala w Zielonej Górze. Opowiedział funkcjonariuszkom, że jego kolega spadł przed chwilą z dachu i potrzebuje natychmiastowej pomocy. Już na pierwszy rzut oka widać było, że jest poważnie poszkodowany, miał otwarte złamanie ręki. – Niestety, w tej chwili w szpitalu nie było wolnej karetki, a mężczyźni, nie chcąc czekać, postanowili natychmiast sami dojechać do lekarza – przekazuje podinsp. Stanisławska.
Policjantki ułatwiły transport do szpitala
Policjantki bez zastanowienia postanowiły pomóc mężczyznom. Z włączonymi sygnałami świetlnymi oraz dźwiękowymi w kilkanaście minut udało się dotrzeć do szpitalnego oddziału ratunkowego. Opiekę nad poszkodowanym przejęli lekarze.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KMP w Zielonej Górze