Zabrał auto szefowej i rozbił je o ścianę garażu. "Celowo, bo nie podobały mu się warunki pracy"

Mężczyźnie grozi nawet pięć lat więzienia
Zielona Góra
Źródło: Google Earth

Pojechał do pracy do Niemiec, ale na miejscu nie spodobały mu się warunki. Niezadowolony pracownik zabrał szefowej kluczyki do auta i wrócił do Polski. W Zielonej Górze (woj. lubuskie) wyładował swoją złość na samochodzie.

Zielonogórscy policjanci interweniowali w poniedziałek na ul. Francuskiej. Zgłoszenie dotyczyło auta rozbitego o ścianę garażu. Co więcej samochód miał włączony silnik, a w stacyjce tkwił złamany kluczyk.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO>>>

Funkcjonariusze skontaktowali się z właścicielem pojazdu. - Wtedy okazało się, że kobieta wraz z mężem i pracownikiem wyjechała do Niemiec, gdzie pracownik miał podjąć pracę w ich firmie. Niestety niedoszły pracownik z niewiadomej przyczyny zabrał kluczyki od pojazdu i odjechał. Kobieta nie wiedziała, że wrócił do Zielonej Góry – poinformowała Małgorzata Barska z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze.

Nie miała też pojęcia, że pracownik wyładował swoją złość na jej samochodzie.

38-latek nie krył, że chciał zrobić na złość pracodawcom
38-latek nie krył, że chciał zrobić na złość pracodawcom
Źródło: KMP Zielona Góra

"Zrobił to specjalnie"

Policjanci ustalili, że sprawcą całego zamieszania jest dobrze im znany 38-latek, który wcześniej wielokrotnie był karany za różne przestępstwa. Mężczyznę udało się namierzyć i zatrzymać. - 38-latek opowiedział policjantom, że wrócił do domu skradzionym hyundaiem, bo nie spodobały mu się warunki pracy w Niemczech. Na pytanie dlaczego uderzył w ścianę, odpowiedział, że zrobił to specjalnie. Podobnie było ze złamaniem kluczyka w stacyjce – to także zrobił na złość pracodawcom – powiedziała Barska.

Ponadto okazało się, że 38-latek ma cofnięte uprawnienia do kierowania, a w jego mieszkaniu policjanci znaleźli przedmioty skradzione z hyundaia oraz marihuanę.

Podejrzany usłyszał zarzuty kradzieży oraz posiadania narkotyków. Za te przestępstwa Kodeks karny przewiduje karę do pięciu lat więzienia. Po analizie całej sprawy, prokurator wystąpił do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie, a sąd w środę przychylił się do tegoż wniosku.

Czytaj także: