Przez trzy dni więził w piwnicy, a później w mieszkaniu młodą kobietę. Pozbawił ją wzroku i gwałcił. Za tę sadystyczną zbrodnię został skazany na 20 lat więzienia. Teraz zarzut nieudzielenia pomocy 23-latce usłyszał brat oprawcy.
Ta sprawa wstrząsnęła całą Polską. Grzegorz P. przetrzymywał swoją ofiarę w dniach 27-29 października 2015 r. Najpierw uwięził ją w piwnicy, później przetrzymywał w mieszkaniu.
W tym czasie pozbawił młodą kobietę wzroku, wgniatając kciukami 23-latce gałki oczne, a później zgwałcił. Grzegorz P. usłyszał wyrok 20 lat więzienia.
Prokurator stracił stanowisko
Ale według partnera oślepionej przez zwyrodnialca pani Mileny, w jej sprawie są jeszcze inni winni: rodzina Grzegorza P. W mieszkaniu w czasie, gdy kobieta była tam przetrzymywana, mieli znajdować się brat oprawcy i jego matka. Nie wezwali oni do rannej pomocy.
W czasie śledztwa sprawą odpowiedzialności ze strony najbliższych krewnych sprawcy nikt się nie zajął. A przestępstwo to ścigane powinno być z urzędu.
Sprawę nagłośniła "Uwaga!" TVN. Po jej materiale Piotr Gruszka, prokurator rejonowy w Gnieźnie, stracił stanowisko. "W toku postępowania prokurator nie wyjaśnił wszechstronnie okoliczności sprawy, w tym w szczególności okoliczności związanych z nieudzieleniem pomocy Milenie W. przez członków rodziny Grzegorza P., którzy w czasie zdarzenia przebywali w mieszkaniu" - informowała w komunikacie Prokuratura Krajowa.
Brat z zarzutami, matka czeka
Teraz śledczy przyjrzeli się ponownie kwestii nieudzielenia pomocy kobiecie. - Bratu Grzegorza P. został postawiony zarzut nieudzielenia pomocy - mówi Radosław Krawczyk, zastępca Prokuratora Rejonowego w Gnieźnie.
Mężczyzna nie przyznał się do winy. Twierdził, że wychodził z domu rano i wracał wieczorem i nie widział niczego niepokojącego.
Jak dotąd żadnych zarzutów nie usłyszała matka Grzegorza P. - Stwierdziliśmy, w oparciu o inne postępowania, że z powodu ciężkiej choroby psychosomatycznej, ma ona problemy z postrzeganiem i komunikowaniem się z otoczeniem - mówi Krawczyk.
Śledczy czekają na opinie biegłych w jej sprawie. - Pozwoli ona na ustalenie, czy ta osoba miała w ogóle możliwość zauważenia czegoś, co się działo w jej domu. Dopiero po uzyskaniu tej opinii będzie decyzja co do ewentualnych zarzutów dla tej osoby - wyjaśnia Krawczyk.
Oślepił, gwałcił, więził
Grzegorz P. został skazany na 20 lat więzienia 27 lutego zeszłego roku.
W uzasadnieniu sąd wskazał, że nie ma wątpliwości, iż Grzegorz P. dopuścił się wszystkich zarzuconych mu czynów, w tym gwałtu, do którego się nie przyznawał. Według sądu było to szczególnie okrutne. Świadczy o tym fakt, że do gwałtu doszło po tym, jak mężczyzna uwięził i oślepił młodą kobietę.
Sąd mówił też, że oskarżony jest zdemoralizowany i niezdolny do empatii. Budzi strach w sąsiedztwie, mimo odbycia kar w przeszłości, które niczego go nie nauczyły. Dlatego nie było wątpliwości, że należy mu się najwyższy wymiar kary. Swój wywód sędzia zakończyła emocjonalnie. Stwierdziła, że Milena W. nigdy nie zobaczy, jak jej dziecko dorasta, jak idzie do szkoły.
W sądzie pokazywał, jak wbił kciuki w oczy
Grzegorz P. w przeszłości był wielokrotnie karany m.in. za włamania, oszustwa, rozbój i groźby karalne. Kierował je także wobec członków rodziny pokrzywdzonej. Pierwszy wyrok usłyszał już w 1992 roku.
Jak ustalili śledczy, mężczyzna czynów, za które został skazany, dokonał w dniach 27-29 października 2015 roku. On, jego ofiara i ich znajomi bawili się w mieszkaniu P. Wszyscy pili alkohol. Kiedy libacja dobiegała końca, mężczyzna nie pozwolił młodej kobiecie wrócić do domu. Najpierw uwięził swoją ofiarę w piwnicy, później przetrzymywał również w mieszkaniu.
46-latek zrobił wówczas rzecz niewyobrażalną. Kciukami wgniótł - wtedy 23-latce - gałki oczne, trwale pozbawiając ją wzroku. Później, cały czas ją przetrzymując, również zgwałcił. Po trzech dniach sam odprowadził kobietę do jej domu. Mieszkali po sąsiedzku.
Prokuratorzy postawili mu trzy zarzuty: pozbawienia wolności połączonego ze szczególnym udręczeniem, uszkodzenia ciała oraz gwałtu. Grzegorz P. przed sądem przyznał się do zarzucanych mu czynów. Oprócz tego ostatniego. - Kochała się dobrowolnie, nie była przymuszana - przekonywał.
A oślepienie? - Nie mam pojęcia, czemu to zrobiłem. Miałem trochę wypite - powiedział, po czym prezentował, którymi palcami tego dokonał i w jaki sposób.
Mężczyzna wyraził skruchę, ale tylko werbalnie. Ani jego gesty, ani tym bardziej mimika twarzy nie zdradzały jakichkolwiek emocji. O bestialskich czynach mówił spokojnie, w wyważony sposób.
Brak skrupułów uderza jeszcze bardziej w świetle opinii biegłego sądowego. W toku śledztwa porównał skalę cierpień kobiety do średniowiecznych tortur.
Autor: FC//ec / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN, TVN24