W sobotnie popołudnie policja w Kole (woj. wielkopolskie) otrzymała zgłoszenie od zdenerwowanej grzybiarki, że w jednym z miejscowych lasów skradziono jej samochód. Policjanci przeczesali teren i auto znaleźli. Wtedy kobieta przyznała, że po prostu zapomniała, gdzie zaparkowała.
Kobieta zadzwoniła na policję w sobotę około godz. 17.00 i zgłosiła kradzież samochodu daewoo tico. Miało do niej dojść w miejscowości Rzuchów.
Tu, pod tym drzewem
Właścicielka pojazdu oświadczyła, że dwie godziny wcześniej zaparkowała przy drodze. Wskazywała nawet konkretne drzewo, przy którym rzekomo miała pozostawić samochód.
Policjanci odnaleźli samochód, ale w zupełnie innym miejscu niż to, które wskazała kobieta. Pojazd nie miał uszkodzeń ani śladów kradzieży.
Kobieta przyznała, że po prostu zapomniała, gdzie zaparkowała.
Postawiła policję na nogi
- Tłumaczyła, że podczas zbierania grzybów straciła orientację w terenie i nie wiedziała, gdzie zostawiła samochód. Jak mówiła, zdenerwowała się tak bardzo, że postanowiła złożyć zawiadomienie o kradzieży. W akcję była zaangażowana większość policjantów obecnych tego dnia na służbie. Poszukiwania nie trwały jednak długo - powiedziała w rozmowie z portalem tvn24.pl sierż. Joanna Tomczak z KWP w Kole.
Autor: AB/mz / Źródło: KPP w Kole
Źródło zdjęcia głównego: tvn24