Lewą ręką trzymała przy piersi niemowlę, a prawą sprawnie obsługiwała konsoletę. Ewa Dymek Dudzińska, czyli mama-performerka wyszła na poznańską scenę i zagrała dla publiczności techno, jednocześnie karmiąc swoją córeczkę. W sieci zawrzało. "Biedne dziecko" piszą internauci, "Super mama!" komentują inni.
Jest mamą, więc na majówkę z pięciomiesięczną Polą Olą spakowała się jak każda mama: pampersy, mokre chusteczki. I poszła nad Wartę, spotkać się z przyjaciółmi na poznańskich "kontenerach".
A że jest też performerką, to spontanicznie weszła tam na scenę. Z małą Polą Olą. Rozleniwione słońcem grupki poznaniaków uraczyła dźwiękami konkretnego techno, a swoje dziecko nakarmiła w tym czasie piersią.
- To była chwila, krótki występ. Żadna hałaśliwa balanga. Ludzie na leżakach przed sceną, wszyscy cieszyli się wolnym. Kiedy Ewa stanęła z dzieckiem za konsolą, ja, jako dojrzała matka, stwierdziłam, że to dobry moment, żeby to nagrać - tłumaczy Ewa Łowżył, założycielka KontenerArt (centrum alternatywnej kultury i sztuki nad Wartą). I nagrała wideo.
"Cudowne!" kontra "Przesada."
Na filmie widać jak Ewa trzyma małą lewym ramieniem, a prawą ręką sprawnie obsługuje pokrętła konsolety. Razem z córką kiwają się w rytm muzyki. Pola przytula się spokojnie do jej boku, pije mleko z piersi mamy.
Filmik z występu pojawił się na Facebooku KontenerArt i podgrzał emocje internautów.
"Biedne dziecko", "Jak dla mnie przesada", "Nie no, spoko. Każdy wychowuje i opiekuje się swoim dzieckiem po swojemu. Moje dzieci na przykład wolały jeść w ciszy i spokoju, nie będąc przy tym potrząsanym" - pisali ludzie. Pojawiły się też wulgaryzmy.
Byli też tacy, który występ odebrali kompletnie inaczej i gratulowali Ewie jej podejścia do macierzyństwa: "Super mama. Piękny widok i maluch zadowolony". "Cudowne!", "Jest bliskość, jest miłość i jest chill" - komentowali.
"Na scenie było bezpieczniej niż poza nią"
Ewa Dymek Dudzińska tłumaczy, że na scenę weszła z pełną świadomością tego, co robi. Nie uważała, że miejsce będzie dla jej Poli nieodpowiednie, tym bardziej, że jej mama tak dobrze się tam czuje.
- Jako matka oceniłam, że warunki panujące na scenie są bezpieczne i komfortowe. Właściwie na scenie było bezpieczniej niż poza nią. Tego dnia świeciło upalne słońce, a scena była zadaszona. A głośniki są skierowane przecież poza scenę, jest na niej ciszej niż przed nią - mówi.
I dodaje, że nie był to sceniczny debiut Poli. Ani pierwszy raz, kiedy towarzyszyła jej mocna muzyka. Do głośniejszych brzmień przyzwyczajała ją jeszcze zanim przyszła na świat.
"Czarownica" śpiewała nawet w ciąży
Ewa należy do "Chóru Czarownic". To zespół dziewczyn, które zyskały lokalną sławę podczas słynnego strajku kobiet 3 października 2016 roku. Zaopatrzone w bębny i grzechotki śpiewały głośno "milion nas tak teraz stoi".
- Do ósmego miesiąca ciąży występowałam w "Chórze". Mój mąż Sambor tworzy muzykę do teatrów i koncertuje. Jeszcze na tydzień przed porodem byłam na jego występie. Nasza córka uwielbia muzykę. Śpiewa i gaworzy kiedy gramy razem w domu. Na jednym z koncertów, gdzie orkiestra grała utwory Mozarta, mała się omal nie urodziła, tak jej się spodobało - opowiada Ewa.
Internetowym "hejterom" wytyka, że ranią matkę niemowlęcia, o które tak martwią się w swoich komentarzach:
- Jeżeli ludziom tak bardzo zależy na zdrowiu mojego dziecka, to powinni tez zainteresować się komfortem psychicznym jego matki. Próbując mnie poniżać w internecie chcą mi zrobić krzywdę.
Lekarz: nie ma w tym nic złego
O to, czy pobyt małej Poli Oli na scenie mógł zaszkodzić jej zdrowiu, spytaliśmy profesora Krzysztofa Szymanowskiego. Jest położnikiem, prowadzi porodówkę w szpitalu ginekologiczno-położniczym przy ulicy Polnej w Poznaniu, opiekuje się kobietami po porodach.
- Nie widzę w tym nic złego. Wiadomo, że trochę spokoju trzeba dziecku zapewnić, ale mam pacjentki, które jeżdżą ze swoimi niemowlętami na harleyach, chodzą na koncerty, gdzie grają ich mężowie. Siedzą tuż pod sceną i nic się nie dzieje. Dziecko jest częścią naszego życia, nie musimy go chować i zamykać - mówi.
Dodaje, że według niego nakarmienie Poli Oli niesie ze sobą piękne przesłanie. - Przecież ta pani mogła zejść ze sceny. Ale chciała pokazać, że w miejscu publicznym też można to robić [karmić dziecko - red.], nie należy się tego wstydzić - tłumaczy.
Będzie inaczej niż zwykle
Jak Ewa obchodzi tegoroczny Dzień Matki? Przyznaje, że będzie dla niej inny niż wcześniejsze.
- Od niedawna mam dwie mamy: moją, która urodziła mnie i nową, która urodziła dla mnie męża. Do tego sama jestem już mamą. Zazwyczaj kończyło się na telefonie z życzeniami, teraz chciałabym jakoś fajnie podziękować mamie, bo trochę więcej wiem na temat jej fachu i bardziej ją teraz szanuję -podkreśla.
- Nie mam największego doświadczenia jako mama, jestem nią dopiero piąty miesiąc. Ale to, co mogę przekazać innym mamom, to żeby się trzymały i żeby siebie kochały - kończy.
Autor: ww / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com / KontenerArt