Prokuratura wszczęła śledztwo wobec pirata drogowego, który pięć lat temu zabił dwie osoby. Śledczy uważają, że podżegał do sprowadzenia katastrofy lądowej. Korzystając z warunkowego zwolnienia z więzienia, Marek C. wrzucał na portal społecznościowy filmy, na których namawia kierowców do szaleńczej jazdy. Prokuratorzy zwrócili się do sądu o cofnięcie mu zwolnienia.
Pięć lat temu na chodniku rozjechał dwie osoby, ale dostał drugą szansę – zamiast ośmiu, tylko cztery lata więzienia. Po wyjściu na wolność namawia kolegów do brawurowej jazdy, a nagranymi filmami chwali się w internecie – informowały "Fakty TVN" pięć dni temu.
Dwa wątki
Prokuratura Rejonowa Poznań Grunwald przeanalizowała te filmy. Prokuratorzy stwierdzili, że "zachowanie takie może stwarzać bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym".
Oskarżyciele uznali, że w postępowaniu trzeba zająć się dwoma wątkami. Po pierwsze, "sprowadzeniem, w bliżej nieustalonym czasie 2016 roku, w Poznaniu i okolicach, bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym przez jazdę z nadmierną prędkością w terenie zabudowanym, łamanie licznych przepisów ruchu drogowego oraz stwarzanie bezpośredniego zagrożenia dla innych uczestników ruchu drogowego przez nieustalonego w chwili obecnej kierowcę samochodu osobowego". Za to Markowi C. może grozić nawet do 8 lat więzienia.
I po drugie, "podżegania, w bliżej nieustalonym czasie 2016 roku, w Poznaniu i okolicach, do sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym poprzez nakłanianie kierującego samochodem osobowym do jazdy z nadmierną prędkością w terenie zabudowanym, łamanie licznych przepisów ruchu drogowego, a tym samym stwarzanie bezpośredniego zagrożenia dla innych uczestników ruchu drogowego". Kara może być podobna.
Prokuratorzy zwrócili się też do sądu o odwołanie warunkowego przedterminowego zwolnienia.
"Wielka skrucha"
Za co poszedł do więzienia Marek C.? Pięć lat temu, miał wtedy 19 lat, jadąc zbyt szybko swoim samochodem, wjechał na chodnik, uderzył w dwie osoby. Obie zginęły. - Pamiętam, jak płakał na sali sądowej. Pobyt w zakładzie karnym chyba nic go nie nauczył - mówi teraz Mariusz Paplaczyk, pełnomocnik jednej z poszkodowanych rodzin.
- Była wielka skrucha z jego strony. Wydawało się, że chłopak chce sobie życie odebrać za te krzywdy, które wyrządził - wspomina Arkadiusz Kuzio z Akademii Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Szczecinie.
Młody wiek i wyrzuty sumienia skłoniły krewnych ofiar do tego, by dać mu szansę. Zgodzili się, by mężczyzna dobrowolnie poddał się karze. W efekcie zamiast ośmiu lat, spędził w więzieniu cztery. Opuścił zakład karny 10 miesięcy przed terminem.
Miał się dobrze prowadzić
24-latek po wyjściu z więzienia miał się dobrze prowadzić - okres próby kończy mu się w styczniu, za pięć lat ma odzyskać prawo jazdy. Jednak, jak pisze "Gazeta Wyborcza", stało się inaczej. Mężczyzna jeździ z kolegami - jako pasażer - i namawia ich, żeby łamali przepisy tak, jak kiedyś on. Swoimi wyczynami chwali się w internecie.
Po tej publikacji, zastępca prokuratora generalnego Robert Hernand, polecił zająć się sprawą Marka C. poznańskim prokuratorom.
Autor: Mdo / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN 24