Podczas prac na budowie domu jednorodzinnego w Raszewach (woj. wielkopolskie) jednemu z robotników wbił się w głowę 10-centymetrowy gwóźdź. Lekarze usunęli go po 3-godzinnej operacji. - Zabieg był bardzo trudny. Pacjent może nie powrócić do dawnej sprawności - mówi rzecznik kaliskiego szpitala.
Informację o zdarzeniu otrzymali jarocińscy policjanci. - Pracownicy przybijali łaty do dachu, wtedy jeden z nich gwałtownie odchylił głowę zahaczając o lufę gwoździarki. Pracownik, który trzymał urządzenie za jego plecami, niechcący nacisnął spust. Spowodowało to wystrzał 10-centymetrowego gwoździa w głowę kolegi - relacjonuje Maciej Kaczmarek, rzecznik jarocińskiej policji.
Po tym mężczyzna został przewieziony do szpitala w Kaliszu, gdzie lekarze wykonali operację.
"Czeka go długa rehabilitacja"
- Zabieg trwał ponad 3 godziny. To była bardzo ciężka operacja, bo po urazie doszło do wylewu krwi do mózgu. Pacjent został skierowany na rehabilitację z powodu częściowej niesprawności ruchowej - informuje Rzecznik Prasowy Wojewódzkiego Zespolonego Szpitala w Kaliszu.
- Stan pacjenta dobrze rokuje, jednak może nie odzyskać pełnej sprawności ruchowej. Są duże postępy, ale czeka go jeszcze długa rehabilitacja - dodaje.
Jak na razie, życie pacjenta nie jest zagrożone.
Za szkodę odpowie kolega?
Sprawą zajmuje się policja. Mężczyzna, który niefortunnie wystrzelił gwóźdź, może ponieść odpowiedzialność karną za wypadek.
- Obecnie prowadzone są czynności pod kątem nieumyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu z art. 157 paragrafu 3 kodeksu karnego. Działania cały czas trwają - mówi rzecznik.
Dla dobra dochodzenia funkcjonariusze wstrzymują się z podawaniem szczegółów sprawy.
Autor: mj, ww / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: targeo.pl