Tomasz J. miał spowodować wybuch gazu w kamienicy na Dębcu, by zatrzeć ślady zabójstwa - twierdzi poznańska prokuratura. Tę wersję potwierdza opinia biegłego, która właśnie do nich trafiła. Wynika z niej, że do wybuchu gazu doszło na skutek odkręcenia rurki gazowej doprowadzającej gaz do kuchenki. W ruinach znaleziono ciała pięciu osób. Ponad 20 mieszkańców zostało rannych.
Do poznańskiej prokuratury dotarła już opinia biegłego z zakresu psychiatrii sądowej. Tym samym śledczy mają już cały materiał dowodowy i wkrótce będą mogli skierować akt oskarżenia przeciwko Tomaszowi J., który miał zabić byłą żonę, znieważyć jej zwłoki, a potem, by zatrzeć ślady przestępstwa, doprowadzić do wybuchu gazu w kamienicy na poznańskim Dębcu.
Odkręcona rurka
- Z uzyskanej opinii biegłego z dziedziny gazownictwa ustaliśmy, iż do wybuchu gazu doszło na skutek odkręcenia rurki gazowej doprowadzającej gaz do kuchenki gazowej. Było to celowe działanie. To potwierdza w pełni naszą wersję, iż celem podejrzanego było spowodowanie wybuchu, który miał zatrzeć ślady popełnionego przestępstwa. Było to celowe działanie. Sprawca musiał mieć pełną świadomość, że może doprowadzić to do wybuchu - mówi Michał Smętkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Prokuratura obwinia Tomasza J. o zabójstwo byłej żony, czterech innych osób, usiłowanie zabójstwa kolejnych 32, które przebywały w kamienicy, o znieważenie zwłok żony oraz o nieumyślne spowodowanie wypadku, w którym ucierpiał jego syn.
Nie wiadomo, czy był poczytalny
Mężczyzna w połowie lutego trafi na czterotygodniową obserwację psychologiczną. Wcześniej został przebadany przez biegłego.
- Twierdzi, że nie pamięta całego przebiegu zdarzenia. Zostało przeprowadzone jednorazowe badanie sądowo-psychiatryczne. Biegli nie byli w stanie na podstawie tego badania wydać końcowej opinii, stąd decyzja o poddaniu obserwacji - tłumaczy Smętkowski.
Jeśli J. był poczytalny, to odpowie za wszystkie zarzucane mu czyny. - Jeśli byłby częściowo niepoczytalny, to z pewnością znajdzie to odzwierciedlenie w wymierzonej mu karze. W przypadku, gdyby biegły stwierdził całkowitą niepoczytalność i możliwość stwarzania zagrożenia dla innych, to prokuratura kieruje wniosek o leczenie w zamkniętym ośrodku. Pobyt jest bezterminowy - wyjaśnia Smętkowski.
Poparzony trafił do aresztu
Wskutek wybuchu gazu 4 marca ubiegłego roku zawaliła się część kamienicy na poznańskim Dębcu. W ruinach znaleziono ciała pięciu osób, a ponad 20 zostało rannych.
43-letni Tomasz J. został przywieziony do szpitala godzinę po wybuchu. W ciężkim stanie trafił na oddział anestezjologii i intensywnej terapii. Miał poparzenia II i III stopnia na 50 proc. powierzchni skóry: głowy, pleców, rąk. Poparzone miał również drogi oddechowe, a ponadto stłuczone płuco i złamane żebro. Ze względu na obrażenia został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Lekarze wybudzili go w połowie marca. Po przedstawieniu zarzutów prokuratura skierowała wniosek o areszt. Sąd przychylił się do wniosku.
Na początku grudnia prokuratura uzupełniła zarzuty wobec mężczyzny. Podejrzany składania wyjaśnień. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: FC//ec / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Ryba/Kontakt 24