"Wstajesz i wakacje" gościł w sobotę w Poznaniu. Znawcy kuchni, Jacek Hałasik i Wojciech Lewandowski opowiadali o regionalnych przysmakach: sznece z glancem, ajntopie czy siekanym z gryzkami. Jarosław Kuźniar zapewniał, że wszystko zrozumiał.
Dla tych, którzy niekoniecznie zrozumieli, przygotowaliśmy menu poznaniaka z tłumaczeniem.
Rogale już na każdą kieszeń
Z czego słynie kulinarny Poznań? - Dla mnie to genialne wędliny i smaczne wypieki. No i rogal marciński - to rzecz, która każdemu przypadnie do gustu. Teraz mogą być trochę mniejsze, więc akurat na kieszeń poznaniaka. Do tego kaczka pieczona z chrupiącą skórką - mówi Lewandowski, organizator Poznańskiego Festiwalu Dobrego Smaku.
Menu prawdziwego poznaniaka jest dość zróżnicowane, ale niemal zawsze słodko-kwaśne.
Południowy charakter
- Przypominamy narody południa, bo tam od rana pije się słodką kawę i je rogalika na śniadanie - mówi Lewandowski. Poznaniak je sznekę z glancem i kruszanką. - To taka drożdżówka zawinięta w ślimaka, stąd pochodzenie nazwy – od niemieckiego "schnecken". Glanc to pomada cukrowa. Kiedyś głównie takie szneki jedli, bo były czasy niedoboru. Teraz je się z kruszanką, i to grubo - wyjaśnia.
Podobnie poznaniacy łączą inne potrawy - młodą kapustę zaprawioną octem i ze słodkimi rodzynkami podają z kaczką. Czernina, zupa robiona na kaczej, czasem gęsiej krwi, z podrobami musi być zaprawiona octem i z dużą ilością owoców.
Niedziela na bogato
Jak wygląda obiadowy tydzień poznaniaka opowiedział z kolei Jacek Hałasik, dziennikarz i regionalista.
- Niedziela to obiad z trzech dań. Na pierwsze zupa, na drugie pyry, mięso i sos, a na trzecie kompot. Sześć porcji na cztery osoby, na sześć – osiem - wyjaśniał.
- Ojciec dojada? - zgadywał Kuźniar.
Rozwiązanie zagadki jest jednak nieco inne, potraw ma wystarczyć na kolejny dzień: - Żeby w poniedziałek się wiara do syta najadła - mówi Hałasik.
Czwartek u kabaśnika i pipola
Wtorek to dzień na ajntop, czyli gęstą jarzynową zupę przygotowaną z tego, co poznaniak ma pod ręką. Należy ją robić w wielkim garnku, tak żeby starczyła do środy.
- W czwartek idziemy do kabaśnika po siekane. Żeby nie być rozrzutnym, kupimy tylko pół funta, bo obok jest pipol i sprzedaje gryzki, takie stare nawet za darmo da - tłumaczy Hałasik.
Kabaśnik to wędliniarz, a siekane to mielone. Z kolei pipol to piekarz, a gryzki - bułki. W ten sposób poznaniak robi klopsy.
Te albo mają starczyć na kolejne dwa dni, albo poznaniak wtedy głoduje. Hałasik bowiem nie zdradził menu na piątek i sobotę. Domyślić się jednak można, że jeden z tych dni zarezerwowany jest dla pyrów z gzikiem, czyli ziemniaków z twarożkiem okraszonym cebulką, do których można dodatkowo zrobić polewkę - zupę z maślanki.
Autor: FC//ec / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 / Miasto Poznań