Pierwszy raz opuścił gniazdo i od razu trafił na trzydniową ulewę. Młody bielik przemókł i miał problemy z lataniem. Gdy go znaleziono, był wycieńczony. Poznańscy leśnicy i ornitolodzy otoczyli ptaka opieką, a lokalni wędkarze zadbali o świeże ryby dla niego.
W Wojnówku koło Murowanej Gośliny (woj. wielkopolskie) na wolność wypuszczono młodego bielika. Ptak miał pecha, bo gdy po raz pierwszy opuścił gniazdo, trafił na trzydniowe ulewy. Wyziębionego i głodnego znalazł jeden z mieszkańców wsi. Był na skraju śmierci.
- Wyleciał akurat, kiedy mocno padało. Przemókł, wylądował na ziemi. Kiedy został znaleziony, był bardzo mocno wychudzony. Trafił do lokalnego lekarza weterynarii. Co jest fantastyczne, cała lokalna społeczność włączyła się w opiekę. Wędkarze przynosili ryby - mówi prof. Tadeusz Mizera, ornitolog.
Dobowe zapotrzebowanie bielika na pokarm to minimum pół kilograma, ale ten pochłaniał znacznie większe porcje. Bieliki potrafią upolować rybę o masie nawet ponad 2 kilogramów. Nie pogardzą też drobnym ssakiem (zające, koty, a nawet młode sarny – przyp. red.). Zimą głównym składnikiem ich diety jest padlina.
Jak poinformowało Nadleśnictwo Łopuchówko, bielik podczas kuracji przytył ponad kilogram i w końcu nabrał sił. W miniony czwartek, w asyście ornitologów, został wypuszczony w pobliżu swojego gniazda. Naukowcy będą mogli śledzić jego dalsze losy dzięki obrączce.
Mają pięć par
W tym roku na terenie Nadleśnictwa Łopuchówko gniazduje pięć par bielików, które są objęte ścisłą ochroną, a na obszarze całej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu gniazdują 53 pary w kilkudziesięciu strefach.
- Od wielu lat ta ochrona strefowa, którą stosujemy w Lasach Państwowych, najwyraźniej jest skuteczna, czyli zostawianie okolicy gniazd w spokoju, niepozyskiwanie drewna w tej okolicy i niewykonywanie innych prac - dodaje Tomasz Markiewicz z Nadleśnictwa Łopuchówko.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: FB-Nadleśnictwo Łopuchówko