Miała być dobra zabawa, skończyło się awanturą. Zdaniem maturzystów z Zespołu Szkół Ekonomicznych w Lesznie (woj. wielkopolskie) wszystkiemu winni są ochroniarze, którzy mieli czuwać nad bezpieczeństwem ich studniówki, a doprowadzali do konfliktów. - Jeżeli okaże się, że to wszystko, co mówią, jest prawdą, wówczas trzeba będzie wyciągnąć z tego konsekwencje - powiedział Radiu Elka jeden z organizatorów imprezy. Na miejscu interweniowała policja.
Impreza odbywała się w nocy z piątku na sobotę. - Po raz pierwszy od dwudziestu lat studniówkę zorganizowali uczniowie i rodzice - powstał komitet organizacyjny, który załatwił między innymi salę, fotografów, grupę muzyczną, a także ochroniarzy - mówi Arkadiusz Figaj, wicedyrektor Zespołu Szkół Ekonomicznych w Lesznie.
Zabawa odbywała się w sali weselnej we Włoszakowicach. Jak opisuje portal Radia Elka, które jako pierwsze poinformowało o sprawie, już od samego początku imprezy zatrudnieni do pilnowania porządku ochroniarze mieli zachowywać się agresywnie.
- Byli niekulturalni, wulgarni, niemili - relacjonowała radiu jedna z uczestniczek.
- Mówili do nauczyciela, że ma wypie*****ć, popychali nas. Musieliśmy się prosić, żeby móc wyjść na dwór, na papierosa - mówił jeden z maturzystów.
Inny miał zostać przez nich pobity. - Byliśmy na papierosie. Moje dziewczyna się przewróciła, podszedł ochroniarz i zapytał, czy nic się nie stało. Nie wiedzieć czemu w pewnym momencie jeden z nich wziął mnie "za szmaty" na bok, skuł kajdankami i bił pałką teleskopową. Do dziś mam ślad - powiedział Radiu Elka poszkodowany.
Wicedyrektor szkoły: wobec nauczycielki został użyty gaz pieprzowy
Jak informuje wicedyrektor szkoły, o wszystkich wydarzeniach dowiedział się od uczniów, ich rodziców i nauczycieli. On sam na imprezę nie dotarł z powodu choroby, a dyrektor szkoły opuściła ją o godzinie 23.30. - Studniówka trwała do godziny 2, do nerwowych sytuacji doszło pod jej koniec - mówi Figiel, dodając, że z opisów sytuacji wynika, że ochrona albo przekroczyła swoje kompetencje, albo reagowała nieadekwatnie do sytuacji.
- Na ten moment szkoła nie ma informacji, czy ochroniarze byli prowokowani, czy z własnej inwencji powodowali zdarzenia, gdzie pojawiały się wulgaryzmy i inne sytuacje. Wobec jednej nauczycielki został użyty gaz pieprzowy. Z jej relacji wynika, że jeden z uczniów ruszył w kierunku ochroniarza, który użył wobec niego gazu pieprzowego, a nauczycielka dostała rykoszetem - wyjaśnia Figiel. Jak mówi, szkoła wyjaśnia sprawę z firmą ochroniarską.
Radio Elka rozmawiało z jednym z organizatorów studniówki. To uczeń szkoły, którego uczestnicy imprezy wskazują jako tego, który był odpowiedzialny za wynajęcie ochrony. Jak ocenił, interwencje ochroniarzy były prowokowane przez uczestników studniówki. - Przykro mi, że spotkało to moich rówieśników, nie dziwię się rodzicom, że są pełni obaw. Mam jednak wrażenie, że całą sytuację nakręca grupa poszkodowanych osób, która przedstawia tylko jedną stronę tych wydarzeń. Jeżeli okaże się, że to wszystko, co mówią, jest prawdą, wówczas trzeba będzie wyciągnąć z tego konsekwencje - podkreślił w rozmowie z radiem.
Menedżerka lokalu: to ochroniarz wszczął bójkę
Na miejscu interweniowała policja. Jak informuje wicedyrektor szkoły, wezwał ją jeden z nauczycieli. Na policję dzwoniła też menadżerka lokalu, widząc bójkę uczniów z ochroniarzami.
- Bójka zaczęła się od tego, że ochroniarz podchodził gwałtownie do ucznia, z którym miał potyczki słowne. Nagle zaczęło się popychanie, no i bójka. Następnie ochrona wyjęła gaz i spryskała nim uczniów. W bójkę zamieszanych było trzech ochroniarzy i dwóch-trzech uczniów. Zakończyła się w momencie przyjazdu policjantów, którzy rozdzielili walczących i spisali ich - mówi Diana Tylińska, menadżerka ds. organizacji imprez sali weselnej we Włoszakowicach.
Policja bada sprawę
Leszczyńska policja nie informuje jednak o rozdzielaniu bijących się uczniów z ochroniarzami. - Policjanci około godziny 2 w nocy otrzymali wezwanie na interwencję do lokalu we Włoszakowicach, gdzie odbywała się studniówka. Na miejsce natychmiast pojechali miejscowi dzielnicowi. Po przyjeździe funkcjonariuszy okazało się, że impreza już się zakończyła. Policjanci przyjechali w momencie rozchodzenia się uczestników, ale na miejscu wylegitymowali kilka osób i na tym interwencja się zakończyła - tłumaczy asp. szt. Monika Żymełka, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Lesznie.
Jak dodaje, do tej pory nikt z uczestników studniówki nie złożył żadnego formalnego zawiadomienia w tej sprawie. - Policja na podstawie medialnych doniesień w trybie sprawdzającym zbiera informacje na temat tego zdarzenia - wyjaśnia. Zwrócono się m.in. do zarządcy lokalu o zabezpieczenie nagrań z kamer monitoringu.
Źródło: Radio Elka/ elka.pl, TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24