Biegnąc w Wings For Life - pomagają, takim jak oni. W ten jeden dzień wózek inwalidzki zamieniają na egzoszkielet i starają się w nim pokonać jak najdłuższy dystans.
Gliwice to jedno z miejsc na świecie, gdzie w Wings For Life biegną zawodnicy w egzoszkieletach. Wśród uczestników biegu jest Michał Żołyński, który w czerwcu 2005 roku miał wypadek samochodowy i doznał urazu rdzenia kręgowego. Od tego czasu porusza się na wózku inwalidzkim.
Krótko po wypadku jego rodzina dowiedziała się o egzoszkielecie. To mocowana na zewnątrz ciała powłoka, którą zasilają silniki lub siłowniki wspomagające ruch kończyn. Wtedy w Polsce nie były one jeszcze dostępne.
Gdy w 2014 roku pojawiły się na naszym rynku, jednym z pierwszych pacjentów, który przechodzi na nich rehabilitację, jest Michał. - To było niesamowite przeżycie jak pierwszy raz w życiu stanąłem w egzoszkielecie i poczułem ciążenie w kolanach, że stawiam pierwsze kroki – wspomina.
Najpierw pokonywał kilka metrów i był wyczerpany. Z czasem pokonywał coraz większe odległości. Wreszcie w 2017 roku w egzoszkielecie wystartował w biegu Wings for Life. - Chciałem pokazać światu, że nie tylko chodzący zdrowi są w stanie brać udział w takich przedsięwzięciach, ale też osoby na wózku - tłumaczył.
"Gdy Małysz wystartuje, to włączają się emocje"
Teraz biegnie po raz trzeci. - To niesamowite przeżycie - mówi. Bo to jedyny dzień, kiedy po całym roku na wózku, znów staje na nogi.
Tym razem wraz z innymi niepełnosprawnymi biegnie w Gliwicach. - Mój rekord to 1,4 kilometra. To było dwa lata temu w Poznaniu na Malcie - mówi.
Po cichu liczy, że uda się go pobić. - Teoretycznie biegamy razem i nie ma żadnej konkurencji. Ale gdy Małysz wystartuje, to włączają się emocje, kto najdalej, i porównywanie się - śmieje się.
Z innej perspektywy
W Poznaniu na stadionie AWF-u w egzoszkieletach biegną dwaj zawodnicy. - Jest fajnie znowu stać i spojrzeć z góry. Pozycja w pionie jest wymagająca – mówi Piotr.
Jak podkreśla, zmiana perspektywy to fajna rzecz, ale na codzienność na wózku nie ma co narzekać. - Jestem na wózku, ale da radę żyć. Ja bym tego nie demonizował. Ale miło jest sobie pochodzić – dodaje z uśmiechem na twarzy.
Pomagają takim ja oni
Wings For Life odbywa się w ten sam dzień o tym samym czasie na całym świecie. Wyjątkowość biegu polega na tym, że jest to rywalizacja bez klasycznej linii mety. Wynikiem jest nie czas, ale pokonany dystans. Finiszem dla uczestników jest samochód, który wyrusza ze startu pół godziny za zawodnikami. W tym roku, podobnie jak w zeszłym, to wirtualny samochód z aplikacji, która uczestnicy instalują na telefonach.
Całkowity dochód z wpisowego przeznaczony jest na rozwój badań nad uszkodzonym rdzeniem kręgowym.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24