Biała czapka, odblaskowa kamizelka, wąsy na twarzy i suszarka w dłoni. Z daleka można pomylić z policjantem. Stojąca na poboczu przy wjeździe do Mościc (woj. lubuskie) kukła, właśnie stróża prawa miała imitować. Miała, bo po kilku dniach "służby", drogowcy usunęli ją z pobocza. Choć spełniała swoje zadanie, bo kierowcy zdejmowali nogę z gazu.
- Łebki wariują na quadach czy crossach. Niektórzy kierowcy również nie przestrzegają zasad, a efekt został osiągnięty - chwali kukłę jeden z mieszkańców Mościc.
- Bardzo dobrze, niech sobie tutaj stoi, może trochę zwolnią. Na razie sobie radzi - wtóruje mu sąsiadka.
- Kto go postawił to nie wiem, ale widzę, że hamują. Jak lecą na złamanie karku i później go zobaczą, to od razu zwalniają - śmieje się kolejny z pytanych.
No właśnie, nie wiadomo kto wpadł na pomysł funkcjonariusza-kukły, który momentalnie zyskał sympatię całej wsi. Radość mieszkańców nie trwała jednak długo, bo kukłą zainteresowały się służby porządkowe.
Była kukła, nie ma kukły
We wtorek drogowcy zapakowali ją na przyczepę i odjechali. Na odchodne zdążyli tylko krzyknąć naszemu reporterowi: "Musieliśmy zabrać, bo policja dzwoniła, że w błąd ludzi wprowadza!".
No i miała wprowadzać, z takim zamiarem ktoś tę kukłę tam postawił. Policja patrzy na to inaczej.
- Takie coś, mimo wszystko, należy pozostawić specjalistom. Fajny żart, ale tylko na chwilę - podsumowuje Maria Pawlak, komendant policji w pobliskiej Witnicy.
Policjant-kukła pilnował porządku na wjeździe do Mościc:
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań