W pożarze stracili dom, teraz powoli próbują wrócić do normalności. Rodzina Miłoszewskich z Urbania (woj. wielkopolskie) walczy z czasem, by wyremontować dom i wrócić do niego na święta. Niestety, to mało prawdopodobne.
Wystarczyły dwie, trzy minuty, żeby stracili wszystko na co pracowali przez całe życie. Zostały tylko mury.
Sześcioosobowa rodzina Miłoszewskich z Urbania (woj. wielkopolskie) wciąż potrzebuje pomocy.
Półtora miesiąca po pożarze nadal trwa remont ich domu. Udało się wstawić okna. W niedzielę zaczęło działać ogrzewanie.
Miłoszewscy marzyli o tym, by święta spędzić już u siebie. To niestety nie będzie możliwe. - Prace trwają. Potrzebujemy jeszcze płyt, żeby dokończyć ściany - mówi pani Ewelina Miłoszewska.
Burmistrz obiecał, że załatwi płyty. Te właśnie dojechały na miejsce. Wiele osób włączyło się w pomoc Miłoszewskim. Rodzina otrzymała też panele podłogowe, meble i ubrania. Ale potrzeby wciąż są wielkie.
Wiktoria poczuła dym
Miłoszewscy stracili dom w październiku tego roku. Przyczyną była najprawdopodobniej niesprawna instalacja elektryczna. To, że nikomu z domowników nic się nie stało to cud i czujność najmłodszej córki pani Eweliny. To Wiktoria pierwsza poczuła dym i zaalarmowała cała rodzinę.
Rodzina z Urbania straciła wszystko. Spłonęły książki, ubrania, rodzinne pamiątki i meble. Z sześćdziesięciu metrów kwadratowych nie ocalał żaden przedmiot.
- Dzięki czujności dziecka rodzina została uchroniona przed tragedią. Natomiast tak naprawdę ci państwo zostali bez niczego - mówi Piotr Woszczyk, zastępca burmistrza Obornik.
Pomóc można nie tylko dostarczając materiały, ale i poprzez wpłaty na specjalne subkonto utworzone przez Stowarzyszenie Wspólnota Wolontariuszy Hospicyjnych „Ludzki gest”.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24