Wjechał w auta czekające na zielone światło, po czym wycofał i rozpoczął ucieczkę. Funkcjonariusz policji w Gnieźnie spowodował stłuczkę łącznie czterech samochodów. - Jeden z pokrzywdzonych podjął pościg - relacjonuje prokurator. Okazało się, że sprawca kolizji był kompletnie pijany
Poniedziałkowy wieczór, podjazd pod gnieźnieńskim Wiaduktem Solidarności, czerwone światło. Sznurek aut czeka w kolejce. Nagle w tył ostatniego samochodu wjeżdża opel. Uderzenie jest na tyle mocne, że popycha je na dwa auta stojące przed nim.
Sprawca kolizji nie zastanawia się długo, rzuca się do ucieczki. - Jeden z pokrzywdzonych podjął pościg, kierowca, którego pojazd został najmniej uszkodzony - mówi Piotr Gruszka z Prokuratury Rejonowej w Gnieźnie.
"Wydmuchał" trzy promile
Kierowcę udało się dogonić na pobliskim osiedlu. Tam na ścigającego czekały dwie "niespodzianki". - Okazało się, że osobą, którą zatrzymał był funkcjonariusz policji. Miał około 1,5 miligrama alkoholu w wydychanym powietrzu - informuje prokurator. Daje to ponad trzy promile w skali nietrzeźwości.
Osobami, które odniosły obrażenia był właśnie policjant i jego pasażer, obaj przebywają w szpitalu.
Na razie nikomu jeszcze nie postawiono zarzutów, bo materiał dowodowy w sprawie jest zbyt skąpy. Policjant jest osobą podejrzewaną o popełnienie przestępstwa.
Jeśli zarzut usłyszy, prokuratura może zawiesić go w wykonywaniu policyjnych obowiązków.
Do zdarzenia doszło przy ul. Gdańskiej w Gnieźnie:
Autor: ww/gp / Źródło: TVN 24