Stan zdrowia Tomasza J., który jest podejrzewany o spowodowanie wybuchu w kamienicy na poznańskim Dębcu, nie pozwala jeszcze na to, by go przesłuchać. Ale, jak informuje prokuratura, mężczyzna wkrótce usłyszy zarzuty.
Podejrzewany o zabójstwo żony i doprowadzenie do katastrofy kamienicy w Poznaniu Tomasz J. musi zostać poddany konsultacjom m.in. z zakresu psychiatrii i chirurgii urazowej. Ich wyniki mają być znane dopiero w piątek. Także wyniki toksykologiczne nadal nie pozwalają na jego przesłuchanie.
Z informacji podanych dziś przez prokuraturę wynika zaś, że postawienie Tomaszowi J. zarzutów to tylko kwestia czasu. Prokuratura twierdzi, że ma już zebrane dowody i ma ogłosić zarzuty mężczyźnie, gdy tylko stan zdrowia i świadomości Tomasza J. na to pozwoli.
- Zebrane do tej pory dowody umożliwiły sformułowanie przez prokuratora postanowienia o przedstawieniu zarzutów. Do czasu wykonania czynności procesowych, czyli ogłoszenia tych zarzutów i przesłuchania w charakterze podejrzanego Tomasza J. nie udzielamy informacji - ani o kwalifikacji prawnej zarzucanych mu czynów, ani innych informacji w tej sprawie - powiedziała Monika Turska-Nowak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Zaczęła się rozbiórka
Policja zakończyła już poszukiwania narzędzia zbrodni wokół kamienicy, w której 4 marca doszło do wybuchu. Jak poinformowała Turska-Nowak, zabezpieczono wiele przedmiotów, które są analizowane kryminalistycznie.
Na sygnał od policji czekał tylko Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Od razu nakazał rozbiórkę jednej ze ścian kamienicy, która groziła zawaleniem. - Nie chcemy czekać na katastrofę. Chcemy wyeliminować zagrożenie dla gapiów, jakichś osób, które po sąsiedzku prowadzą działalność. Tam cały czas ktoś się krzątał - mówi Paweł Łukaszewski.
Wokół kamienicy wyznaczono strefę niebezpieczeństwa. Teren ogrodzono.
Wyburzą całą kamienicę?
Koparka wyburzeniowa podjechała pod budynek przy ulicy 28 Czerwca 1956 r. w Poznaniu po godzinie 11. Wkrótce ruszyła pełną parą do pracy.
- Rozbiórkę zaczynamy od ściany szczytowej, która się pochylała, potem wyburzana będzie część, która została zniszczona w wybuchu - wyjaśnia Łukaszewski.
Ramię koparki kawałek po kawałku ściąga na ziemię fragmenty ściany znajdującej się po lewej stronie, patrząc od ulicy 28 Czerwca. Ta część w całości zostanie rozebrana.
Los drugiej części kamienicy jeszcze nie jest przesądzony. - Czekam na ekspertyzę stanu całego budynku. Po niej zapadną decyzję co z tą częścią budynku - czy można ją uratować, czy trzeba będzie rozebrać - mówi Łukaszewski.
Ale wstępne wnioski nie są optymistyczne - wybuch naruszył konstrukcję całego budynku. - Oglądałem w piątek, jak to wygląda. Konstrukcja tego budynku jest niestabilna. Rozwarstwione są ściany zewnętrzne, odspojone są od innych elementów: od stropu, ścian wewnętrznych. Są wybrzuszenia ściany od strony ulicy 28 Czerwca - wymienia Łukaszewski.
Nie ma na razie mowy o tym, by, w asyście strażaków, do środka po dokumenty i przedmioty osobiste mogli wejść mieszkańcy. - Jest zbyt duże ryzyko, by wpuścić kogokolwiek do budynku w takim stanie - mówi wprost Łukaszewski.
Najpierw było morderstwo
W kamienicy zginęło 5 osób, a 21 zostało rannych. Okoliczności eksplozji bada Prokuratura Okręgowa. Śledztwo jest prowadzone w sprawie "zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mającego postać zawalenia się budowli, którego następstwem jest śmierć co najmniej pięciu osób".
Media donosiły, że jedna z mieszkanek, Beata J., miała zostać zamordowana przez męża Tomasza J., a do zawalenia się kamienicy miało dojść po tym, jak mężczyzna próbował popełnić samobójstwo i odkręcił kurki z gazem. Inna wersja zakładała, że wcale nie chciał się zabić. Zamierzał zatrzeć ślady i uciec, ale w ostatniej części plan się nie powiódł.
Śledczy biorą pod uwagę każdą ewentualność. Śledztwo trwa.
Małżeński konflikt?
Tomasz J. jeszcze w zeszłym roku mieszkał w tej kamienicy. Od roku pracował w Anglii. Ofiarą ma być jego żona. Kobieta w tej samej kamienicy na parterze miała salon kosmetyczny. Para ma kilkunastoletniego syna. Według doniesień medialnych, kłócili się. Tomasz J. miał bywać agresywny wobec żony. Beata J. podczas ostatnich świąt Bożego Narodzenia miała zażądać rozwodu. Niedługo potem, 1 stycznia, Tomasz J. miał wypadek, w którym bardzo poważnie ucierpiał nastoletni syn pary. Chłopiec wciąż poddawany jest operacjom. Trwa jego rehabilitacja.
Jak donoszą media, Beata J. zarzucała mężowi, że celowo doprowadził do wypadku, z zemsty i niezgody na rozstanie. Nie złożyła jednak w tej sprawie doniesienia. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie wypadku.
J. zerwała kontakt z mężem. Nie wiadomo więc, jak to się stało, że był w jej mieszkaniu.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: FC//ec / Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań