Choć w Polsce mamy około 1000 policyjnych psów, próżno szukać wśród nich takich jak te, które brały w środę udział w poszukiwaniach śladów zaginionej w listopadzie ub.r. Ewy Tylman. - Szkolone są one w Niemczech, według specjalnych standardów. Potrafią zidentyfikować zapach po 3 miesiącach, a nawet jeszcze dłuższym czasie - przekonuje Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
W środę specjalnie dla nich przez trzy godziny z przerwami wyłączony był ruch samochodowy i pieszy na kilku ulicach w centrum Poznania. Dwa psy tropiące sprowadzono do Poznania z niemieckiej Saksonii. To psy ras beagle i bluthund - prawdziwi specjaliści w swoim fachu.
O ich przyjeździe do Poznania informowaliśmy już we wtorek.
W czym te niemieckie są lepsze od naszych, cenionych na całym świecie, psów służących w policji, straży pożarnej?
W Polsce służbę w policji odbywa około 1000 psów. Wśród nich nie ma takich jak te z Niemiec.
Wszystkie polskie szkolone są w Zakładzie Kynologii Policyjnej w Sułkowicach (woj. mazowieckie). To jedyny taki ośrodek w kraju. Trafiają tu na szkolenia psy, które są kupowane jedynie z zarejestrowanych hodowli. Wcześniej przechodzą próby charakteru.
- Najwięcej szkolimy psów patrolowych i tropiących, około 100 psów specjalizuje się w wyszukiwaniu materiałów wybuchowych, podobna liczba w wyszukiwaniu narkotyków. Do wyszukiwania zwłok wyszkolonych mamy około 20 psów - wylicza Grzegorz Wiorowski, zastępca kierownika Zakładu Kynologii Policyjnej w Sułkowicach.
Pojedyncze psy wyszkolone w Sułkowicach pomagają także w ratownictwie wodnym. Sześć laboratoriów kryminalnych w Polsce dysponuje psami do badań osmologicznych, czyli psami do identyfikacji zapachowej. To jednak zupełnie inaczej szkolone psy niż w Niemczech. - Pracują one w warunkach laboratoryjnych. Jeśli zostaną zabezpieczone zapachowe ślady, to porównuje się je z zapachem potencjalnego sprawcy - wyjaśnia Wiorowski.
Zobacz, jak się szkoli psy w Sułkowicach (materiał z 2012 r.):
Pies niemiecki a pies polski
W Polsce psy szkolone są do wykorzystywania jak najwcześniej po zdarzeniu. Po trzech miesiącach, jak w przypadku poszukiwania śladów po zaginięciu Ewy Tylman, szanse, że mogłyby one coś znaleźć w Poznaniu, byłyby znikome.
- W Polsce nie prowadzi się szkoleń z nastawieniem na potencjalne użycie psów po bardzo długim czasie po wystąpieniu zdarzenia - tłumaczy Wiorowski.
Niemcy dysponują ledwie kilkoma takimi psami. Dwa z nich trafiły do Poznania. - To psy ras beagle i bluthund - mówi Borowiak.
Ich wyjątkowość wynika jednak nie tylko z rasy - pochodzą ponoć z najlepszych hodowli i mają ponoć najlepsze geny.
Rzecznik wielkopolskiej policji liczy, że praca niemieckich funkcjonariuszy pozwoli odtworzyć ostatni moment, kiedy Ewa Tylman przebywała w okolicy mostu św. Rocha lub da nowe informacje związane z jej zniknięciem tamże. - Te psy rozwiązywały już sprawy, które ciągnęły się znacznie dłużej niż sprawa Ewy Tylman - kończy Borowiak.
Autor: FC/i / Źródło: TVN 24 Poznań