Najpierw w listopadzie zeszłego roku wyłowiono z Warty w Poznaniu odciętą rękę. W maju z rzeki wyłowiono dwa płócienne worki z tułowiem człowieka bez kończyn i głowy. Teraz już wiadomo, że to elementy ciała należącego do zaginionego bezdomnego. Wciąż nie wiadomo jednak, kiedy i jak zginął.
Zarówno na rękę, jak i na rozczłonkowany tułów natrafiono podczas poszukiwań Ewy Tylman.
Od zaginięcia 26-latki mija minęło już 8 miesięcy. Ostatni raz widziano ją 23 listopada zeszłego roku około godz. 3:30. Wcześniej bawiła się ze znajomymi z pracy w centrum Poznania. Grupa kilkakrotnie przenosiła się do różnych klubów. Ostatnim z nich był klub Mixtura przy ul. Wrocławskiej. Stamtąd Ewa Tylman i Adam Z. wyszli około godz. 2.15 i udali się w stronę mostu św. Rocha. Tam ślad po kobiecie zaginął. Według prokuratury Ewa Tylman nie żyje, a za zabójstwo odpowiada Adam Z., któremu postawiono zarzuty zabójstwa i przebywa od grudnia zeszłego roku w areszcie. Zdaniem śledczych, ciało Ewy znalazło się w wodzie. Jednak jak dotąd żadnej z grup poszukiwawczych - strażakom, policjantom, ani Grupie Specjalnej Płetwonurków RP nie udało się znaleźć ciała.
Od tego czasu nurkowie z GSPRP wyłowili pięć ciał innych osób. - Dwa wyłowiliśmy w okolicach Poznania, jedno również na Warcie, resztę w innych województwach - wylicza Maciej Rokus, szef grupy.
Najpierw ręka, potem tułów
To właśnie oni 18 maja wyłowili z Warty dwa płócienne worki, w którym znaleźli fragmenty ludzkiego ciała - sam tułów bez głowy i kończyn. Wyciągnięto je z wody 17 kilometrów od miejsca, w którym zaginęła Ewa Tylman. Worki zostały zabezpieczone i przewiezione do poznańskiego zakładu medycyny sądowej.
Od początku było wiadomo, że nie jest to ciało zaginionej dziewczyny. Podejrzewano natomiast, że mogą to być szczątki 40-letniego bezdomnego, którego rękę 28 listopada wyłowili z Warty pracownicy biura detektywistycznego Krzysztofa Rutkowskiego.
- Są to szczątki mężczyzny, jednak to, czy są to szczątki tej samej osoby, której rękę znaleziono kilka miesięcy temu w Warcie, będziemy mogli powiedzieć dopiero pod dodatkowych badaniach, przede wszystkim kodu DNA - mówiła w maju rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus.
Teraz udało się to potwierdzić. - Właśnie otrzymaliśmy opinię ekspertów od genetyki. Wynika z niej, że fragmenty ciała znalezionego niedawno w dwóch workach należą do bezdomnego mężczyzny. Tego samego, którego ręka została wyłowiona w listopadzie – mówi "Głosowi Wielkopolskiemu" Marek Marszałek, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Poznań Stare Miasto.
Jak zginął bezdomny?
Śledczy nie ujawniają nadal szczegółów sprawy. Nie wiadomo czy do zgonu doszło z przyczyn naturalnych, czy było to zabójstwo ani jak rozczłonkowane ciało mężczyzny mogło znaleźć się w wodzie i kto za to odpowiada. Sprawa jest o tyle trudna, że mężczyzna kilka lat przed zaginięciem zerwał kontakty z rodziną.
Niewykluczone, że związek ze śmiercią 40-latka mógł mieć inny bezdomny - Marcin K. Jak podawała "Gazeta Wyborcza", pod koniec ubiegłego roku trafił on do aresztu za atak na innego bezdomnego. Od niego jednak śledczy się tego już nie dowiedzą - mężczyzna zmarł w celi.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań / Głos Wielkopolski
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań