Niby krótki odcinek pobocza, a ile można zrobić. Mężczyzna próbował po nim jechać rowerem. Nie wyszło. Raz wpadł do rowu, chwilę później wylądował na czworakach. Nie wiadomo, gdzie i jak by dojechał, bo w porę zareagowali mijający go kierowcy.
To była sobota. Błażej Busza jechał do swojej dziewczyny. Zatrzymał się przed rogatkami w miejscowości Szczury (woj. wielkopolskie) i to wtedy zauważył dziwnie zachowującego się rowerzystę.
- To był około 40-letni mężczyzna. Znajdował się po przeciwnej stronie jezdni. Ewidentnie miał problemy z utrzymaniem równowagi. Na wszelki wypadek włączyłem nagrywanie - opowiada Błażej Busza.
Na nagraniu widać jak rowerzysta slalomem wjeżdża do przydrożnego rowu. Potem zdaje się, że już sobie poradzi. Wyprowadza rower, już jest na prostej. Próbuje wsiąść na rower - bez skutku. Po chwili ląduje na czworakach.
"Warto reagować"
- Najwyraźniej był pod wpływem alkoholu. Nie można było go tak zostawić. Przejechałem przez przejazd. Potem zawróciłem i podszedłem do rowerzysty. Pojawił się też jeszcze jeden kierowca. Ale zanim zdążyliśmy coś zrobić podszedł do nas mieszkaniec pobliskiej posesji i zabrał rower. Zaraz zatrzymał się kolejny kierowca i podwiózł rowerzystę do domu - opowiada Busza.
Wszystko działo się szybko. Rowerzysta nie stwarzał już zagrożenia, dlatego nikt nie wezwał policji.
- To była błaha sprawa, ale warto reagować. Jestem ratownikiem WOPR i nie raz miałem do czynienia z pijanymi osobami. Trzeba być czujnym. Taka osoba może zrobić krzywdę sobie i innym - dodaje Busza.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: FB - Błażej Busza