Po ponad dwóch miesiącach od zaginięcia Ewy Tylman, w poniedziałek jej ojciec po raz pierwszy spotkał się z prokuratorem prowadzącym sprawę, aby porozmawiać o efektach postępowania. Rodzina zabiegała o to od początku śledztwa, ale prokuratura, tłumacząc się jego dobrem, odmawiała udzielania bliskim informacji.
Do poniedziałku rodzina zaginionej, cały czas żyła w niewiedzy. O postępach śledztwa i jego nowych wątkach, bliscy kobiety dowiadywali się z mediów. Ale prokuratura była niewzruszona - uznano, że przekazywanie ustaleń rodzinie, może zagrozić śledztwu, więc lepiej nie mówić nic. Nie pomogło także zwrócenie się do sądu o możliwość zapoznania się z aktami. Ten podtrzymał decyzję prokuratury.
Interwencja RPO
Rodzina była w kropce, bo przy takim obrocie sprawy, niewiele więcej mogli zrobić. Za pomocą pełnomocników zwrócili jeszcze do Rzecznika Praw Obywatelskich z prośbą o interwencję.
- Rzecznik podjął sprawę zaginięcia Ewy Tylman. Zwrócił się do Prokuratora Okręgowego w Poznaniu z prośbą o informacje na temat prowadzonego postępowania. Poprosił również o wyjaśnienie kwestii dostępu pokrzywdzonych do akt omawianej sprawy - słyszymy w biurze prasowym RPO.
Na stronie internetowej zamieszczono także skan pisma, jakie trafiło na biuro prokuratora:
Uprzejmie proszę Pana Prokuratora o spowodowanie przedłożenia Rzecznikowi pisemnej informacji o aktualnym stanie postępowania przygotowawczego - prowadzonego w sprawie zaginięcia Pani Ewy Tylman. W szczególności proszę o zaprezentowanie Rzecznikowi Praw Obywatelskich informacji o obecnym pełnym zakresie przedmiotowym i podmiotowym tegoż postępowania oraz najistotniejszych ustaleniach dowodowych, jak też podanie, czy śledztwo objęte jest zwierzchnim nadzorem służbowym. Wdzięczni będziemy również za informacje (ewentualnie przesłanie na adres Biura RPO kopii rozstrzygnięć procesowych Prokuratury i Sądu) w kwestii udostępniania, bądź odmowy udostępniania dostępu pokrzywdzonym do akt omawianej sprawy.
"Spotkanie było niezbędne"
Ostatecznie prokuratura się ugięła. Andrzej Tylman, ojciec zaginionej dostał zaproszenie na spotkanie z prokuratorem prowadzącym, wyznaczone na 8 lutego. Rozmowa się odbyła, co pełnomocnicy rodziny uważają za znaczący krok w relacjach na linii rodzina - prokuratura.
- Bardzo dobrze, że do takiego spotkania doszło, dlatego, że rodzina była pozbawiona informacji. Odmówiono nam dostępu do akt postępowania przygotowawczego, a zatem żadna wiedza merytoryczna nie była poszkodowanym przekazywana - przyznaje Mariusz Paplaczyk, reprezentujący rodzinę Tylmanów.
Ani on, ani członkowie rodziny nie mogą powiedzieć czego dokładnie dotyczyła rozmowa oraz czy rodzina poznała najbardziej prawdopodobną hipotezę zaginięcia Ewy Tylman, przyjmowaną obecnie przez prokuraturę.
- To spotkanie może nie odkryło wszystkich kart, którymi prokuratura dysponuje, ale w sposób istotny rozwiało pewne nasze wątpliwości, i było niezbędne, jeśli chodzi o to, w jaki sposób mogą funkcjonować pokrzywdzeni w tym postępowaniu - mówi Paplaczyk.
Wyszła z klubu i zniknęła
Ewa Tylman zaginęła 23 listopada około godz. 3:30. Wcześniej bawiła się ze znajomymi z pracy w centrum Poznania. Grupa kilkakrotnie przenosiła się do różnych klubów. Ostatnim z nich był klub Mixtura przy ul. Wrocławskiej. Stamtąd Ewa Tylman i Adam Z. wyszli około godz. 2.15 i udali się w stronę mostu św. Rocha. Tam ślad po kobiecie zaginął.
Mimo szeroko zakrojonych poszukiwań, do tej pory nie udało się jednak odnaleźć w Warcie ciała kobiety. Podejrzany nie przyznaje się do winy.
Autor: ib/sk / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne