Eksperyment przy użyciu psów tropiących niemieckiej policji potwierdził, że Ewa Tylman była na brzegu Warty. Tam też ślad zapachowy się urywa - wynika z nieoficjalnych informacji tvn24.pl. To potwierdza dotychczasowe ustalenia śledczych.
Policjanci z Wielkopolski sięgnęli po pomoc kolegów z Niemiec, bo ich psy mają najlepszą markę na świecie. Eksperyment odbył się przed tygodniem, po zamknięciu ulic w centrum Poznania.
- Psy zaprowadziły nas do brzegu Warty, niemal dokładnie do miejsca, które wcześniej wskazywał Adam Z. - ujawnia nam jedna z osób zaangażowanych w śledztwo.
Wyniki tego badania miały ogromne znaczenie dla śledczych - dlatego, że wzmocniły dotychczas zgromadzone dowody.
Obawa o areszt
- Byliśmy przed posiedzeniem sądu, który decydował, czy przedłużyć areszt wobec Adama Z. Inny wynik eksperymentu mógłby doprowadzić do sytuacji, w której znalazłby się on na wolności - przyznaje jeden z naszych rozmówców, proszący o zachowanie anonimowości.
Przed tym eksperymentem dowody winy Adama Z. mogły być kwestionowane. W dużej mierze opierały się one na nieoficjalnych zeznaniach samego mężczyzny, które wydobyli od niego policjanci z Poznania. To im wyznał, że był z koleżanką nad brzegiem Warty. Powiedział również, że doszło między nimi do sprzeczki i że widział, jak kobieta tonie w nurtach rzeki. Jednak od 4 grudnia - gdy Adam Z. znalazł się w areszcie - ekipom płetwonurków nie udało się odnaleźć ciała 26-latki.
Z każdym upływającym dniem rosła również liczba plotek w Poznaniu. Każda z nich przedstawiała inną niż oficjalna wersję zdarzeń.
Psy na tropie Kajetana P.
Jak się dowiedzieliśmy, te same psy zostały wykorzystane do poszukiwania śladów zapachowych Kajetana P., podejrzanego o makabryczne morderstwo w Warszawie, ponieważ już wtedy policjanci wiedzieli, iż po ucieczce z Warszawy pojechał on do Poznania. Dzięki psom tropiącym z Niemiec śledczy potwierdzili jego szlak w Poznaniu - m.in. pobyt na dworcu kolejowym.
Autor: Robert Zieliński / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24