Z Jeziora Mikorzyńskiego pod Koninem wyłowiono zwłoki w stanie głębokiego rozkładu. - Działania związane były z zabójstwem sprzed trzech lat. Badania genetyczne i antropologiczne dadzą nam odpowiedź, czy jest to ciało osoby, której poszukiwaliśmy - mówi prokurator Marek Kasprzak.
Poszukiwania na Jeziorze Mikorzyńskim trwały rok. Związane były ze sprawą sprzed trzech lat.
- Początkowo była to osoba zaginiona. Potem prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie o uprowadzenie. Po zebraniu śladów stwierdziliśmy, że doszło do zabójstwa. Od roku sprawca tego czynu jest aresztowany - tłumaczy Marek Kasprzak z Prokuratury Okręgowej w Koninie.
Wkrótce do sądu w Koninie ma trafić akt oskarżenia w tej sprawie. Brakowało jedynie ciała mężczyzny.
Zwłoki miały być w jeziorze
Ciało- według ich ustaleń - miało znajdować się na dnie Jeziora Mikorzyńskiego. Śledczy regularnie wracali nad jezioro i poszukiwali zwłok. Bezskutecznie.
Dopiero zeszłym tygodniu w poszukiwania włączyła się Grupa Specjalna Płetwonurków RP. Ci najpierw przez kilka dni prowadzili podwodne poszukiwania, potem weryfikowali wytypowane obiekty. - W czwartek odnaleźliśmy na głębokości około 30 metrów ciało człowieka - mówi Maciej Rokus z GSPRP.
- Wiedzieliśmy gdzie należy szukać ciała, ale okazało się, że jezioro ma własne prądy. Zwłoki, które udało się wydobyć, były znacznie dalej, niż miały się znajdować- tłumaczy Kasprzak.
Ciało było w stanie głębokiego rozkładu. Teraz śledczy sprawdzają, czy jest to poszukiwany przez nich mężczyzna. Odpowiedź na to pytanie dadzą badania genetyczne. Te przeprowadzono w poniedziałek.
- Musimy w stu procentach potwierdzić tożsamość. Kompleksowe wyniki poznamy prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. Dodatkowo robione są także badania antropologiczne - mówi Kasprzak.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: GSPRP