W czwartek ruszyło postępowanie wyjaśniające w sprawie Bartłomieja Wosia - nauczyciela z Żagania (woj. lubuskie), który na swoim Facebooku udostępniał memy i odcinki programu satyrycznego. Zdaniem rodzica, który doniósł za wuefistę, były one obraźliwe i nieodpowiednie.
Bartłomiej Woś pojawił się przed godz. 10.00 w delegaturze Lubuskiego Kuratora Oświaty w Zielonej Górze ze swoim pełnomocnikiem - Bożeną Pierzgalską, przewodniczącą sekcji regionalnej oświaty i wychowania NSZZ "Solidarność" w Zielonej Górze. Wspierał go także burmistrz Żagania Daniel Marchewka, który czekał przed salą na wyjście nauczyciela.
"Zarzuty absurdalne"
Przesłuchanie przed komisją trwało dwie godziny. - Zarzuty były tak absurdalne, że absolutnie nie zgodziłem się z żadnym - powiedział po wyjściu z sali Bartłomiej Woś.
Pytany, czy usunąłby te wpisy ze swojego profilu, gdyby wiedział, jakie wywołają konsekwencje, powiedział: Na pewno tak, bo nie życzę nikomu, żeby z tak błahego powodu zrobić aferę na cały kraj. Radzę uważać, co się wrzuca, bo może być naprawdę w szklance wody wielka burza.
Pierzgalska, zapytana o ocenę zarzutów wobec nauczyciela powiedziała, że według niej "ta sprawa nie powinna nigdy się tutaj znaleźć".
Donos do starosty
Bartłomiej Woś jest nauczycielem WF-u w Zespole Szkół Licealnych i Technicznych, a jednocześnie miejskim radnym. W szkole pracuje od 19 lat. W kłopoty wpędził go donos od jednego z rodziców, jaki trafił do starosty powiatu żagańskiego Henryka Janowicza. W anonimowym piśmie zarzucał on prezentowanie przez nauczyciela na portalu społecznościowy "pełnych agresji i nienawiści osądów wobec kościoła katolickiego i władz państwowych". Jako dowód przesłał wydrukowane posty zamieszczone przez Wosia.
Udało nam się dotrzeć do nich. Na liście znalazło się 10 wpisów. Najstarszy pochodzi z grudnia zeszłego roku, ostatni z końca stycznia. To kilka żartów rysunkowych, wpisy w obronie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, satyra polityczna. - Dla mnie to jest przerażające. Nauczyciel to człowiek o dużym zaufaniu społecznym, takie rzeczy mu nie przystoją, a tym bardziej radnemu, czyli osobie publicznej - oceniał je Henryk Janowicz, starosta żagański.
Starosta przekazał sprawę dyrektorowi szkoły, w której zatrudniony jest nauczyciel, a ten skierował ją dalej, do komisji dyscyplinarnej przy kuratorium oświaty.
Jak przekonuje nauczyciel, na Facebooku nie publikował niczego, co można byłoby tak zinterpretować, jak zrobił to anonimowy rodzic.
Autor: FC/mś/jb / Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24