Pensja ta sama, a pracy - godzinowo - mniej. Prezydent Kalisza postanowił ulżyć pracownikom miejskiego ratusza i zdecydował, że tak długo jak termometry na dworze będą pokazywać trzydzieści stopni (lub więcej), urzędnicy będą mogli szybciej wychodzić do domu. - Dla mnie podstawą jest to, żeby pracownik nie narażał zdrowia w takich warunkach - mówi.
Zmiany godzin pracy wynikają między innymi z miejsc, w jakich działa kaliski urząd. Niektóre wydziały mieszczą się w nowszych budynkach, gdzie chłodny podmuch z klimatyzatora to nie problem. Ale są też te starszej daty, gdzie pojawia się problem z wentylacją, kiedy na zewnątrz panuje skwar.
- Ratusz jest zabytkowy, wykonanie klimatyzacji nastręczałoby tam dużo problemów. Tegoroczne upały są wyjątkowo silne, więc wyszedłem z inicjatywą, żeby przy zachowaniu normalnych godzin urzędu ludzie mogli pracować godzinę krócej - tłumaczy Grzegorz Sapiński, prezydent Kalisza.
"Nie stoimy z termometrem"
Warunek jest jeden: temperatura musi wynieść (lub przekroczyć) trzydzieści stopni.
A co jeśli sięgnie tylko dwudziestu dziewięciu? - Nie stoimy z termometrem, mam zaufanie do ludzi, którzy kierują pracownikami i ich dyżurami. Robimy to z wyczuciem - mówi prezydent.
Zapewnia, że jeśli ktoś ma ochotę przebywać w urzędzie całe osiem godzin, nikt mu tego nie zabroni. Chodzi o to, żeby każdy kto chce miał możliwość skrócenia dziennego grafiku. - Podstawą dla mnie jest to, żeby pracownik był zdrowy, a nie narażał to zdrowie w takich warunkach - wyjaśnia włodarz.
Walczą wiatrakami
Jak mówi, nie zamierza rezygnować z przyznawania tej "nagrody" tak długo, jak pogoda się nie zmieni. - Wiadomo, że mówimy raczej o aktualnym miesiącu, sierpniu. Jeśli klimat zmieni się tak, że we wrześniu znów przyjdą gorące dni, to pomyślimy nad przedłużeniem tej możliwości - dodaje ze śmiechem Sapiński.
Pracownicy ratusza są wdzięczni prezydentowi. - Reakcja? Entuzjastyczna. Pracuję w budynku ratusza, nie mamy klimatyzacji, jakoś sobie musimy z tym radzić. Przede wszystkim wiatrakami - mówi Tomasz Staszczyk z wydziału partycypacji i komunikacji społecznej.
Zapewnia, że tempo pracy pozostaje w biurze tak samo szybkie jak w pozostałe pory roku. - Wszystkie sprawy są załatwiane na bieżąco, bo zawsze przynajmniej jeden pracownik dyżuruje w danym dziale - przekonuje.
Autor: ww/gp / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Urząd Miasta Kalisza | Marek Salamon