Zachował zimną krew i zignorował złodzieja, który żądał pieniędzy. W efekcie ten obrócił się i wyszedł, nie dostając nawet złotówki. - Zadrżałem, ręce mi się trzęsły, ale powiedziałem, że ma mi nie przeszkadzać, bo czytam gazetę - opowiada o sytuacji pracownik stacji benzynowej we Wschowie (woj. lubuskie).
Do napadu doszło w piątek w nocy we Wschowie. Zamaskowany mężczyzna postanowił dokonać napadu na jedną ze stacji paliw. Grożąc nożem pracownikowi obsługi, zażądał wydania pieniędzy. Ten go kompletnie zignorował. Przez cały czas "czytał" gazetę. W końcu napastnik zrezygnował i wyszedł bez łupu.
"Myślałem, że to jakieś żarty"
Całą sytuację nagrał monitoring. Nie wiemy jednak z niego, co mówił napastnik i jak reagował na to pracownik. Tego drugiego poprosiliśmy o opisanie całej sytuacji.
- Wymiana zdań między nami była - przyznaje Łukasz Szymański.
Jak mówi, mężczyzna trzykrotnie zażądał od niego pieniędzy. - Za pierwszym razem myślałem, że to jakieś żarty i powiedziałem, żeby nie robił sobie jaj. Powiedział, że to nie są jaja, wyciągnął nóż i kazał pakować wszystko - relacjonuje.
Choć na nagraniu pracownik sprawia wrażenie oazy spokoju i zupełnie nieprzejętego sytuacją, w rzeczywistości tak wcale nie było. - Zadrżałem, ręce mi się trzęsły, ale powiedziałem, że ma mi nie przeszkadzać, bo czytam gazetę - mówi Szymański.
Stracił cierpliwość
Złodzieja zamurowało. Jak mówi pracownik, po tych słowach nastąpiło jakieś 20 sekund ciszy. - Ja siedziałem, wertowałem kartki, on stał i nie wiedział, co ma zrobić. Emocje straszne - opowiada.
W końcu złodziej ponownie zażądał pieniędzy. - Za trzecim razem odpowiedziałem mu grzecznie, że jeśli nie chce mieć problemów, to ma sobie pójść. I poszedł - mówi Szymański.
Wtedy powiadomił policję. - Gratulacje dla nich, że udało im się zatrzymać sprawcę - mówi.
Długa lista grzechów
Okazało się, że to ten sam mężczyzna, który współdziałał z nieletnią uciekinierką z młodzieżowego ośrodka wychowawczego w kradzieżach złotej biżuterii na 8 tys. złotych z salonów jubilerskich we Wschowie - podaje Piwowarska.
Szybko ustalono, że 34-latek ma na koncie znacznie więcej przestępstw. W połowie września włamał się do punktu prasowego. Wybijając szybę, wszedł do środka, skąd wyniósł kasetkę z pieniędzmi. Tej samej nocy włamał się do pomieszczeń biura wpłat, skąd zniknęła kasa fiskalna z 5 tysiącami złotych.
- Mężczyzna w trakcie wykonywania czynności przyznał się do tych włamań, wyjaśniając szczegółowo, jak ich dokonał - wyjaśnia Maja Piwowarska ze wschowskiej policji.
34-latek został tymczasowo aresztowany. Za próbę rozboju grozi mu nawet 12 lat więzienia.
Autor: FC/jb / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KPP Wschowa, TVN 24 Poznań