Leżał z otwartym pyszczkiem i rozpostartymi skrzydłami. - Zdenerwowana kobieta mówiła, że właśnie odgoniła srokę, która chwilę wcześniej go atakowała - mówi Olek, który znalazł nietoperza w drodze do pracy. Chwycił go delikatnie przez znalezioną folię po kebabie, wsadził do pudełka po pizzy i oddał zwierzę w ręce specjalistów.
Leżał bez ruchu, rozpostarty na kostce brukowej przy placu Wielkopolskim w Poznaniu. Ewidentnie nie wiedział gdzie uciec. Natknął się na niego Aleksander, mieszkaniec miasta, który we wtorek rano szedł tamtędy do pracy.
- Wyszedłem ze sklepu spożywczego. Usłyszałem zdenerwowaną kobietę, prosiła o pomoc. Mówiła, że własnie odgoniła srokę, która chwilę wcześniej atakowała i dziobała nietoperza - mówi.
"O tej porze powinna być w kryjówce"
Chciał mu pomóc, choć zdawał sobie sprawę, że lepiej będzie nie dotykać zwierzęcia gołymi rękoma. Znalazł gdzieś obok folię aluminiową, śmieci po zjedzonym kebabie. Chwycił przez nią ssaka i przełożył delikatnie do kartonowego pudełka po pizzy.
- Był sparaliżowany strachem, raczej mało ruchliwy. Przez ścianki było słychać, jak wydaje charakterystyczne dźwięki - opowiada Olek.
W Polskim Towarzystwie Ochrony Przyrody Salamandra dowiedział się, że pomógł "jej" - Już wiemy, że to samiczka mroczka posrebrzanego. O tej porze dnia teoretycznie powinna być w swojej kryjówce. Skoro kręciła się przy niej sroka, to może ona ją wyciągnęła - mówi Julia Kończak.
Nie dotykać, wypuszczać dopiero wieczorem
Opiekunka z Salamandry obejrzała nietoperza z każdej strony, określiła stan "pacjenta" jako ogólnie dobry. - Nie wygląda źle, skrzydła są całe, nie połamane, ale ma ranę na boku, pewnie zostanie u nas parę dni pod obserwacją. Odkazimy ranę, damy pić, a później pewnie wypuścimy - mówi.
Radzi, co zrobić kiedy natkniemy się na podobnego ssaka w potrzebie.
- Jeśli znajdziemy go na ulicy i będzie potrzebował pomocy, zadzwonić po eko-straż. Kiedy w ogrodzie, gdzieś, gdzie może go dosięgnąć na przykład kot - przełożyć do kartonika i położyć w spokojnym miejscu, tak żeby wieczorem mógł spokojnie odlecieć - tłumaczy.
I przestrzega: nigdy nie dotykajmy dzikich zwierząt gołymi rękoma. Zawsze przez materiał lub rękawiczki.
Autor: ww/gp / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Aleksander