Nawet 10 lat więzienia – taka kara grozi pięciu osobom, które w poniedziałek zatrzymała Żandarmeria Wojskowa. Według śledczych podejrzani mogą mieć związek z fałszowaniem certyfikatów szczepień przeciw COVID-19. Wszyscy usłyszeli już zarzuty. Czterech z nich najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.
Do Prokuratury Okręgowej w Poznaniu przewieziono pięć osób, które są podejrzewane o "udział w procederze wystawiania fałszywych certyfikatów covidowych". Dwie osoby spośród zatrzymanych to wojskowi: kapral i starszy szeregowy. Jeden z żołnierzy jest z Brzegu, drugi - z Wrocławia. Trzech pozostałych to cywile, osoby zatrudnione w placówkach medycznych, w tym ratownik medyczny.
Wszystkim zatrzymanym prokurator przedstawił zarzut przyjmowania korzyści majątkowych w związku z fałszywie wystawianymi certyfikatami.
§ 3. Kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę za zachowanie stanowiące naruszenie przepisów prawa, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Wiadomo, że dwie osoby odmówiły składania wyjaśnień i nie przyznały się do zarzucanych czynów, a pozostałe trzy złożyły wyjaśnienia i przyznały się w części lub całości.
Jednym z nich był ratownik medyczny. - Dopiero teraz zdaje sobie sprawę z konsekwencji, jakie te czyny mają w zakresie szkodliwości społecznej. Tłumaczy to w taki sposób, że bazował na swojej naiwności i chęci dorabiania sobie - tłumaczy Mikołaj Przytulski, adwokat, obrońca Piotra D.
Jak działali?
Według ustaleń śledczych wojskowi mieli pośredniczyć w przekazywaniu pieniędzy i danych osób, które były zainteresowane uzyskaniem fałszywego certyfikatu zaszczepienia przeciw COVID-19. Za dokonywanie odpowiednich wpisów do systemu informatycznego odpowiadali zatrzymani cywile.
- Osoby, które pozyskiwały dane zainteresowanych uzyskaniem takiego fałszywego zaświadczenia o odbyciu szczepienia, pozyskiwały od nich informacje niezbędne do wprowadzenia do systemu informatycznego. Pobierały od nich stosowną opłatę za wykonanie takiej "usługi", a następnie te dane wraz z pieniędzmi przekazywały osobom zatrudnionym w placówkach medycznych, które zajmują się szczepieniami. Te osoby były uprawnione do wpisywania danych osób zaszczepionych do systemu informatycznego – powiedział TVN24 pułkownik Bartosz Okoniewski, zastępca do spraw wojskowych prokuratora okręgowego w Poznaniu.
Nawet 100 fałszywych certyfikatów
Według ustaleń prokuratury, certyfikaty wystawiano w dwóch punktach: jednym w Krakowie i w drugim w okolicach Warszawy. Koszt takiej usługi wynosił od stu do tysiąca złotych. Cena miała być uzależniona od przyjętej procedury, a konkretnie od tego, czy "klient" chciał, by w papierach widniała szczepionka jednodawkowa czy dwudawkowa. Terminy wizyt wyznaczano zgodnie z obowiązującymi wytycznymi. Tyle że szczepionki niszczono, zamiast zaaplikować je pacjentom.
- Na tę chwilę ustalono, że wystawiono nawet sto takich fałszywych certyfikatów. Sprawa jest rozwojowa, niewykluczone, że takich dokumentów wystawiono więcej. (...) - relacjonuje reporter TVN24 Łukasz Wójcik.
Czterech podejrzanych aresztowanych
Wobec jednego z podejrzanych żołnierzy zastosowano poręczenie majątkowe w kwocie 8 tysięcy złotych, oddano go pod dozór wojskowego przełożonego i nałożono zakaz kontaktowania się z resztą podejrzanych. Prokuratura wystąpiła do sądu o tymczasowe aresztowanie pozostałych czterech zatrzymanych.
W środę Sąd Rejonowy w Poznaniu zdecydował o zastosowaniu wobec nich trzymiesięcznego aresztu tymczasowego.
- Sąd częściowo przyjął argumentację przedstawioną przez prokuraturę w zakresie obawy matactwa procesowego i ewentualnego utrudniania postępowania - wyjaśnił płk Michał Wyszyński z Wydziału do Spraw Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Informację o zatrzymaniu podejrzewanych o fałszowanie certyfikatów szczepień jako pierwsze podało RMF FM.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24