Miało być piłkarskie święto, była burda. Trwa liczenie strat i ustalanie sprawców wydarzeń na poznańskim stadionie. Zaiskrzyło nie tylko na stadionie. Między wojewodą i prezydentem Poznania trwa polityczny "ping pong". Gra o to, kto ponosi odpowiedzialność za przejęcie meczu przez grupę chuliganów.
Na komentarz wojewody nie trzeba było długo czekać.
- Naprawdę trudno mi komentować rzeczy, które opowiada prezydent miasta. To jest jakieś pomieszanie politykierstwa z niekompetencją. Myślę, że zanim pan prezydent spróbuje sformułować jakieś sensowne wypowiedzi, powinien się bardzo poważnie zastanowić, bo (to, co mówi - przyp.red.) to jest idiotyzm – powiedział wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann.
"Nie wystarczy wypisywać na portalach"
- Za bezpieczeństwo na terenie Poznania odpowiada prezydent. Dotyczy to wielu rzeczy, nie mówię tylko o meczu piłkarskim. To też warto mieć na uwadze, że nie wystarczy wpisywać coś na portalach społecznościowych, ale trzeba coś robić – powiedział Hoffmann, odnosząc się do internetowej aktywności prezydenta miasta.
Wojewoda poinformował, że na konferencji prasowej o godz. 16 poinformuje o swoich decyzjach dotyczących organizacji meczu w Poznaniu.
- Wczoraj nie miałem żadnych wątpliwości, by zakończyć imprezę masową. Już wcześniej zapowiedziałem, że będą bardzo surowe konsekwencje i te surowe konsekwencje będą. Więcej na ten temat powiem na konferencji. Będę jeszcze oczekiwał rekomendacji ze strony policji i straży pożarnej, ale decyzję podejmę sam – powiedział.
Policja identyfikuje sprawców
Tymczasem wielkopolska policja, analizuje materiał wideo z zajść na stadionie.
Rzecznik tamtejszej policji Andrzej Borowiak zapewnia, że policjanci pracują nad sprawą z prokuraturą i jeszcze dziś zatrzymają pierwsze osoby.
- Na podstawie kwalifikacji prawnych grożą różne kary. Za wtargnięcie na murawę można odpowiadać z ustawy o imprezach masowych. Grozi za to nawet do trzech lat więzienia - tłumaczy Andrzej Borowiak.
Kary grożą też tym, którzy rzucali racami. Mogą oni odpowiadać przed sądem i usłyszeć wyrok nawet pięciu lat więzienia.
Po meczu, poza stadionem, policja nie odnotowała żadnych incydentów.
Premier "oczekuje zdecydowanych działań"
W sprawie przerwanego meczu w Poznaniu głos zabrał w niedzielę premier.
"Oczekuję (...) od stosownych służb podjęcia zdecydowanych działań wobec stadionowych chuliganów. Wszystkim prawdziwym kibicom piłkarskim dziękuję natomiast za setki pięknych i pomysłowych patriotycznych opraw meczowych w sezonie 2017/18!" - napisał Mateusz Morawiecki na Twitterze, gratulując jednocześnie Legii Warszawa zdobycia tytułu Mistrza Polski.
Rzecznik Lecha Poznań: to jest niedopuszczalne
- Mamy świadomość, jakie emocje towarzyszą kibicom. Znamy ich i siebie też. Te emocje są podobne: to ból i rozgoryczenie na to, jak sportowo zakończył się ten sezon. Natomiast nie należy i nie wolno akceptować tego rodzaju zachowań. Sposób, w jaki te emocje zostały upuszczone jest niedopuszczalny. Będzie się to wiązało z surowymi konsekwencjami - powiedział na antenie TVN24 Łukasz Borowicz, rzecznik klubu Lech Poznań.
Borowicz zapewnił też, że klub dołożył wszelkich starań, by na stadionie nie doszło do żadnych ekscesów. - Zrobiliśmy więcej niż wymagała od nas ustawa. Każdy samochód, który wjeżdżał na stadion został sprawdzony. Uprzedziliśmy dziennikarzy, że i oni mogą być poproszeni o pokazanie rzeczy, które wnoszą na stadion - wylicza Borowicz.
Nie wiadomo jeszcze jaka kara zostanie nałożona na klub. - Największą karą dla nas jest to, że obrazy z wczorajszego spotkania obiegły świat - dodał Borowicz.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24