Tomasz J. nie opuści aresztu. Domniemany sprawca wybuchu w poznańskiej kamienicy zostaje za kratami na kolejne trzy miesiące. Zdaniem sądu mężczyzna na wolności mógłby próbować uciec z kraju, wpływać na świadków, a nawet zagrażać ich bezpieczeństwu.
Tomasz J. jest podejrzany o zabicie swojej żony Beaty J. i wysadzenie kamienicy na poznańskim Dębcu.
43-latek był również jedną z osób, które ucierpiały w tym wybuchu.
Kiedy jego stan zdrowia się poprawił, sąd zastosował wobec niego trzymiesięczny areszt. Ale ten właśnie się kończy.
Prokuratura wniosek o przedłużenie aresztu argumentowała koniecznością przeprowadzenia szeregu dodatkowych czynności dowodowych w sprawie, a także możliwością utrudniania postępowania przez podejrzanego.
Nie wyjdzie
Dziś rano odbyło się w tej sprawie posiedzenie. Sędzia przedłużyła areszt do 23 września.
Wskazała, że "zgromadzony materiał dowodowy nadal wskazuje na duże prawdopodobieństwo, że podejrzany dopuścił się zarzucanych mu czynów". Jak mówiła, przemawiają za tym m.in. zeznania przesłuchanych do tej pory świadków, osób pokrzywdzonych w wyniku wybuchu i członków ich rodzin, wnioski opinii z zakresu medycyny sądowej, genetyki i gazownictwa, a także wyniki oględzin miejsca zdarzenia i sekcje zwłok ofiar, dokumentacja medyczna oraz wydruki rozmów żony podejrzanego.
Sędzia wskazała również, że podejrzany nie ma stałego miejsca zamieszkania, ani miejsca zatrudnienia w Polsce, co uprawdopodabnia, że po zwolnieniu z aresztu Tomasz J. mógłby uciec z kraju, ponieważ - jak podkreśliła sędzia - stan jego zdrowia ulega stopniowej poprawie. - A mając doświadczenia związane z pobytem zarobkowym w Wielkiej Brytanii z łatwością mógłby się ukryć za granicą - zaznaczyła. Jak dodała, zdaniem sądu podejrzany na wolności mógłby wpływać na postępowanie dowodowe i świadków - zwłaszcza na 13-letniego syna, rodzinę, znajomych i sąsiadów.
Wypadek syna też wzięli pod uwagę
Sędzia nawiązała także do zeznań Beaty J., które kobieta złożyła na początku stycznia po wypadku samochodowym, w którym uczestniczył jej syn. Chłopiec podróżował wtedy autem wraz z ojcem. Tomaszowi J. w wyniku zdarzenia nic się nie stało, natomiast chłopiec od momentu wypadku przebywa w szpitalu. Do wypadku miało dojść krótko po tym, jak żona Tomasza J. oświadczyła mężowi, że od niego odchodzi. Beata J. miała zacząć oskarżać męża; mówić, że z zemsty próbował zabić ich syna. Po tym zdarzeniu kobieta miała zerwać kontakt z mężem, a po jakimś czasie zaczęła spotykać się z innym mężczyzną. - Zeznania Beaty J. złożone 8 stycznia 2018 roku i jej znajomego, jak na razie wskazują na determinację podejrzanego w dążeniu do pozbawienia życia syna i żony, bez liczenia się z własnym życiem. Wskazuje na to także charakter zarzucanego mu czynu związanego z okaleczeniem zwłok żony wskazujący na stanowczość jego postawy i chęć odwetu. Zdaniem sądu uprawdopodabnia to możliwość, że podejrzany na wolności, kierując się zemstą wobec żony, mógłby nadal podejmować kroki zmierzające do pozbawienia życia ich syna bądź też mężczyzny, z którym Beata J. planowała rozpocząć nowe życie - mówiła sędzia. Prokuratura ani obrońcy podejrzanego nie chcieli komentować postanowienia sądu.
Nie przyznaje się do winy
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu wciąż bada okoliczności wybuchu kamienicy na poznańskim Dębcu. Do tragedii doszło 4 marca. W ruinach znaleziono ciała pięciu osób, a ponad 20 osób zostało rannych.
Według prokuratury wybuch mógł zostać spowodowany celowo, by zatrzeć ślady innego przestępstwa. Na jednym ze znalezionych na miejscu ciał stwierdzono obrażenia, które biegli określili jako zadane przez osoby trzecie.
Pod koniec marca Tomasz J. usłyszał zarzut zabójstwa żony, znieważenia jej zwłok oraz spowodowania częściowego zawalenia budynku mieszkalnego.
Podczas przesłuchania 43-latek nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień.
Był areszt, zażalenie też
29 marca poznański sąd zdecydował o zastosowaniu wobec mężczyzny tymczasowego aresztu.
- Sąd uznał, iż zebrany do tej pory materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo sprawstwa podejrzanego, czyli ta przesłanka ogólna tymczasowego aresztowania została spełniona w zakresie tych wszystkich trzech zarzucanych mu czynów, czyli: zabójstwa, zbezczeszczenia zwłok oraz spowodowania częściowego zawalenia się budynku, co narażało wiele osób na bezpośrednie zagrożenie utraty zdrowia lub życia - tłumaczył rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Poznaniu sędzia Aleksander Brzozowski.
Ponadto zachodziła obawa matactwa i należy podejrzanego odizolować od świadków i potencjalnych pokrzywdzonych. - Sąd uznał ponadto, że spełniona jest także przesłanka grożącej podejrzanemu surowej kary – samo zabójstwo jest zagrożone dożywociem – podkreślał Brzozowski.
17 kwietnia sąd rozpatrzył zażalenie obrońców domniemanego sprawcy wybuchu kamienicy. Nie uwzględnił go.
Za przestępstwa zarzucane Tomaszowi J. grozi kara więzienia nie krótsza niż osiem lat, kara 25 lat więzienia lub dożywocie.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań