Odpady medyczne muszą być odpowiednio składowane – przypomina poznańska straż miejska i pokazuje zdjęcia, na których widać zużyty i porzucony sprzęt medyczny na skraju lasu. Strażnicy dokładnie przyjrzeli się śmieciom i szybko ustalili, do kogo należą.
Na skraju lasu, w pobliżu ulicy Chemicznej w Poznaniu znaleziono kilka worków odpadów medycznych, a w nich: strzykawki, igły, opatrunki, opakowania po płynach infuzyjnych, opakowania po testach covidowych, jednorazowe rękawiczki, a nawet kombinezony ochronne. Na rozrzucone śmieci natknął się leśniczy i od razu poinformował o sprawie Straż Miejską.
- Usuwanie odpadów medycznych regulowane jest na zasadzie odrębnych przepisów i niewłaściwe postępowanie z nimi może być przestępstwem. Dlatego po wykonaniu szczegółowej dokumentacji nietypowego wysypiska skonsultowaliśmy się z Komendą Policji Nowe Miasto. W ocenie policji zdarzenie to nie wyczerpywało znamion przestępstwa. Okazało się, że w tym przypadku można zastosować postępowanie wykroczeniowe – powiedział Przemysław Piwecki, rzecznik poznańskiej straży miejskiej.
W tej sytuacji strażnicy zajęli się ustalaniem, do kogo te odpady mogą należeć. Spisali daty oraz numery serii opakowań po płynach infuzyjnych, a następnie wybrali się do kilku najbliższych aptek. W jednej z placówek ustalono odbiorcę odpadów znalezionych w lesie. Okazało się, że jest to firma zajmująca się transportem medycznym.
- Jeden z kierowców tej firmy, zamiast zużyte środki pozostawić na terenie bazy w specjalnych pojemnikach, wyrzucił je na skraju lasu. Sprawca został ustalony i ukarany – przekazał Piwecki.
W tej sprawie strażnicy wystawili trzy mandaty karne, które opiewają na łączną kwotę 1500 złotych. Nałożono obowiązek bezzwłocznego posprzątania śmieci. Dodatkowo właściciel firmy transportowej został zobowiązany do przedstawienia rachunku za przekazanie odpadów do utylizacji.
Sprawca podrzucenia śmieci już je uprzątnął. - Przypominamy, że odpadów medycznych czy niebezpiecznych nie można dowolnie składować. Muszą być składowane w odpowiedni sposób i wyznaczonych miejscach. Ustalenie sprawcy w takich przypadkach jak ten czasem trwa nawet kilka tygodni. Szukanie jakiegokolwiek punktu zaczepienia to bardzo żmudna praca – dodaje Piwecki.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: SM Poznań