Jako pierwsze o sprawie poinformowało Radio Poznań. Dziennikarze przekazali, że na przejeździe kolejowym na ulicy Bałtyckiej w Poznaniu pojawiły się służby.
"Dziwne odgłosy" zaniepokoiły dróżnika
Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu informował przed godziną 15, że działania zostały rozpoczęte po tym, jak dróżnik zaalarmował służby, że słyszał "dziwne odgłosy".
- Trudno na razie stwierdzić, co mogło być źródłem tych odgłosów. W związku z najwyższą troską o dobro pasażerów i czujnością na wszelkiego rodzaju incydenty na kolei funkcjonariusze sprawdzają metr po metrze torowisko - podkreślił na początku akcji mł. insp. Borowiak w czasie rozmowy z tvn24.pl. Dodał, że nie stwierdzono żadnych uszkodzeń.
Koleje Wielkopolskie około godz. 14.30 na Facebooku opublikowały wpis, w którym poinformowały o przerwie w ruchu pociągów na szlaku Poznań Wschód - Czerwonak z powodu "znalezienia niezidentyfikowanego przedmiotu przy torach".
Do sprawdzania torów zaangażowano policję i straż pożarną. Pojawili się także funkcjonariusze ABW.
Zatrzymany 43-latek
Przed godziną 18 akcja służb się zakończyła. - Nie znaleźliśmy nic podejrzanego i nic niebezpiecznego - powiedział mł. insp. Andrzej Borowiak. O godzinie 17.45 Koleje Wielkopolskie poinformowały, że ruch na torach został wznowiony.
Rzecznik policji około godziny 19 poinformował, że w związku z tym zdarzeniem policjanci zatrzymali 43-letniego mężczyznę, obywatela Polski, "który odpalił kilka petard hukowych na torach w rejonie ul. Bałtyckiej w Poznaniu".
- Swoim zachowaniem na wiele godzin sparaliżował ruch pociągów. Podczas przeszukania jego mieszkania policjanci zabezpieczyli kilkaset petard hukowych - przekazał Borowiak.
43-latek przebywa w policyjnym areszcie. - Policjanci analizują jego sytuację pod względem odpowiedzialności prawnej - poinformował rzecznik.
Autorka/Autor: bż, bp/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Wesołowski, TVN24