Wdrapał się na 30-metrowe drzewo prosto do gniazda. Nieprzypadkowo. Musiał ściągnąć bielika na ziemię. Po co? Żeby ornitolodzy mogli go zbadać i zaobrączkować. Ekipa TVN24 śledziła każdy ich ruch. W gnieździe na czubku sosny też.
"Siemanko! Tutaj jeszcze was nie było. Nadaję z gniazda. A na dole tam daleko, daleko nasza ekipa mierzy, waży i obrączkuje".
Tak zaczyna się nagranie prosto z czubka sosny, na którą wdrapał się Łukasz Wira - arborysta. Zawodowo opiekuje się drzewami korzystając z metody alpinistycznej. Tym razem jest w trochę innej roli. Pomaga ornitologom w obrączkowaniu bielików w Nadleśnictwie Sieraków.
Jak? W kasku i uprzęży wspina się na drzewa, na których znajdują się gniazda bielików. Tutaj nie ma czasu na dumanie i podziwianie widoków. Trzeba działać szybko. I uważać, bo bieliki, choć młode już mają spore szpony i doskonale wiedzą jak ich używać.
- Już próbował uciekać. Musiałem trochę tam pokombinować. Naprawdę zdążyliśmy z tym ptakiem w ostatnim momencie. Ptaszek może się katapultować, wyskoczyć z gniazda i lotem ślizgowym polecieć na ziemię - tłumaczy Łukasz Wira.
Zdążyć nim urosną
Ornitolodzy obrączkują ptaki od ponad stu lat. To standardowe badanie, jest dla nich kopalnią wiedzy.
- Obrączkujemy ptaki, żeby wiedzieć jak żyją i dokąd się wybierają. Przy okazji, jak już mamy ptaka w ręku, to go mierzymy. Dzięki temu możemy określić kiedy się wykluł i to z dokładnością do dwóch dni. Pomaga to również w szybkim oznaczeniu płci, ponieważ u bielików samice są znacząco większe od samców - opowiada prof. Tadeusz Mizera, ornitolog.
Co można powiedzieć o bieliku, który chciał czmychnąć z gniazda przed Łukaszem?
- Masa jego ciała jest już zbliżona do masy osobników dorosłych, ale pióra ma jeszcze niewyrośnięte. Obrączkowanie bezpieczne dla ptaków można robić w wieku do 8 tygodni - opowiada prof. Mizera.
- A co z piórami? One też się wam przydają? - dopytuje Aleksander Przybylski, reporter TVN24.
- Pióra zbieramy do oznaczania metali ciężkich. Dzięki nim możemy też zbadać jakie jest skażenie środowiska pestycydami - odpowiada prof. Mizera.
"To będzie dobry rok"
Przez dwa dni Łukasz wdrapał się na siedem drzew, dzięki czemu ornitolodzy mogli skontrolować siedem gniazd. W pięciu z nich były pisklęta. Do sprawdzenia zostało im jeszcze jedno gniazdo.
- To będzie dobry rok. Liczę, że te osiem, a może nawet dziewięć piskląt, które przebywają w nadleśnictwie Sieraków w tym roku uzyska zdolność do lotu. Nie ma nic piękniejszego niż bielik krążący nad głową - dodaje prof. Mizera.
- Za chwilę bielik wróci sobie tutaj do swojego domu, a ja stąd znikam. Ciastek nie zostawiły, więc chyba mnie tutaj nie chcą - powiedział Łukasz Wira i zszedł z drzewa.
Na dziś wystarczy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24