Wystarczyło domalować kilka guzików i dodać napis "Nicolaus Copernicus". Izabela z Czartoryskich Działyńska (kolekcjonerka z XIX wieku) była przekonana, że kupuje portret słynnego astronoma. Prawdziwego bohatera obrazu odkryła dopiero konserwatorka z poznańskiego Muzeum Narodowego, do którego dzieło obecnie należy. Rozpoznała na nim florenckiego Medyceusza.
Opiekował się wybitnymi artystami swojego dworu: Da Vincim, Sandro Botticellim, Michałem Aniołem. Ten ostatni zbudował mu nagrobek. I to właśnie jego, Wawrzyńca Wspaniałego, charyzmatycznego Medyceusza z XV-wiecznej Florencji, przedstawia niewielki portret, który jest w zbiorach Muzeum Narodowego w Poznaniu.
W XIX wieku kupiła go Izabela z Czartoryskich Działyńska, polska malarka-amatorka, kolekcjonerka światowych dzieł sztuki.
Tyle, że nie miała pojęcia, kogo tak naprawdę przedstawia.
Guziki kanonika
Niezwykłego odkrycia dokonała dopiero konserwator dzieł sztuki Hanna Kutzner z Muzeum Narodowego w Poznaniu, podczas ostatniej konserwacji portretu. - Wzdłuż górnego brzegu obrazu napisano Nicolaus Copernicus, domalowano mu guziki na czerwonej szacie, by bardziej przypominała szatę kanonika i przez wiele lat mężczyzna na portrecie udawał polskiego astronoma - tłumaczy.
Po co ktoś wprowadził takie zmiany? Rzeczniczka muzeum tłumaczy, że mogło chodzić o dopasowanie bohatera dzieła do klientki.
- Być może sprzedający obraz, który był w niedobrym stanie technicznym, chciał go ulepszyć, a do tego zaoferować Izabeli z Czartoryskich Działyńskiej, Polce mieszkającej przez wiele lat w Paryżu. Być może właśnie sprzedający uznał, że sprzedanie portretu wielkiego Polaka będzie łatwiejsze - mówi Aleksandra Sobocińska.
Przeróbka po 400 latach
Jak wskazała Kutzner, wątpliwości co do sportretowanego mężczyzny pojawiały się już wcześniej. Nie było jednak wiadomo, kogo "przebrano" za polskiego astronoma.
- W trakcie zdejmowania wielu przemalowań, retuszy, oraz podbarwionego, mocno pociemniałego werniksu (lakieru - red.), odkrywałam zupełnie inaczej namalowaną twarz, szatę, tło. Zaczęłam się od razu zastanawiać, kto to może być, choć w pierwszej chwili fakt świadomego zamalowania czyjegoś wizerunku wydawał mi się wręcz niemożliwy - mówi.
- Na tym portrecie widać ciekawą, szlachetną twarz, a w tamtym okresie portretowano głównie osoby znaczące. Wiedziałam, że jest to szkoła florencka, bo to już zostało określone wcześniej przez historyków sztuki. Nikodem Pajzderski, który przed laty zrobił pierwszy katalog zbiorów gołuchowskich, już wtedy określił, że jest to portret mężczyzny, szkoła florencka z XV/XVI wieku i że to wcale nie jest Kopernik, a napis został domalowany w XIX wieku - dodaje.
"Tak, to on, gratulujemy"
Kutzner mówiła, że na podstawie tych wiadomości zaczęła poszukiwać odpowiedzi na pytanie o tożsamość sportretowanego mężczyzny. - Szukając, analizując różne postaci i portrety w tym okresie znalazłam bardzo podobny wizerunek namalowany w XVI wieku. Jest na nim przedstawiony mężczyzna w takiej samej czerwonej szacie, z niezwykle podobnym układem twarzy, spojrzeniem, oczami, zarysem szczęki, włosami - wylicza.
Jak dodała, w tej sprawie polegała nie tylko na swojej intuicji, ale kontaktowała się z licznymi historykami sztuki we Włoszech. - Pytałam, czy rzeczywiście mogliby oni potwierdzić moje przypuszczenia – odpowiadali: tak, to jest Medyceusz, gratulujemy - podkreśliła.
Muzeum zaprasza na wystawę
Portret Medyceusza - który do niedawna jeszcze udawał portret Mikołaja Kopernika - można oglądać od niedzieli do 19 sierpnia w Muzeum Narodowym w Poznaniu. Obraz jest jednym z eksponatów wystawy "Życie sztuką. Gołuchów Izabeli z Czartoryskich Działyńskiej".
Na ekspozycję złoży się niemal 300 obiektów, w tym zabytki archeologiczne z czasów antycznych.
Izabela z Czartoryskich Działyńska była jedną z najwybitniejszych kolekcjonerek drugiej połowy XIX wieku na ziemiach polskich. Zgromadziła kolekcję dorównującą rangą największym zbiorom europejskim prezentowanym w ówczesnych muzeach publicznych i kolekcjach prywatnych we Francji, Włoszech czy Wielkiej Brytanii.
Autor: ww/gp / Źródło: TVN 24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24