Tej wsi nocą nie da się nie zauważyć. Choć liczy ledwie 300 mieszkańców, o Popowie pod Bledzewem co roku słyszy cała Polska. Wszystko za sprawą "nowej, świeckiej tradycji" - rozświetlania wszystkiego, co się da na Boże Narodzenie.
Zaczęło się w 2007 roku od turnieju sołectw gminy Bledzew (Lubuskie), w którym jedną z kategorii była wieś najbardziej przystrojona lampkami na święta. Popowo wygrało za pierwszym razem i w każdej kolejnej edycji. Konkurs zlikwidowano, jednak zdobienie światełkami całej wsi pozostało.
Najbardziej oświetlony dom ma zawsze ponad 50 tysięcy lampek. Natomiast pozostałe domy mają zazwyczaj po 30-40 tys. światełek.
Zaczęli już w listopadzie
I nie przeszkadza im w tym pandemia. - Szykujemy się i to już od dwóch tygodni, bo to różnie z pogodą. Coś dokładamy, coś zmieniamy, cały czas coś dokupujemy - mówi Wioletta Tomczyk, mieszkanka Popowa.
Przed ich domem stoją i świecą się już bałwanki, św. Mikołaj z reniferami, a niemal cały dom opleciony jest lampkami. - Jeszcze mamy choinki do ustawienia, może jeszcze jakieś delikatne poprawki - mówi.
A sołtys z uśmiechem dodaje: - Oni zawsze są pierwsi, gotowi na mikołajki. I tylko dokładają lampki, bo twierdzą, że ciągle mają za mało.
On sam też nie wyłamuje się z tradycji. - Ubieramy nasze posesje w weekendy lub po pracy. Robimy to nawet po ciemku, bo chcemy, aby nasza wioska pięknie wyglądała - mówi Tomasz Walczak.
W zeszłych latach do Popowa zjeżdżały całe autokary, by podziwiać wioskę. Teraz pandemia na to nie pozwala. Ale gości w wiosce nie brakuje. - Widać po rejestracjach samochodów, że ludzie przyjeżdżają z całej Polski i nie tylko. Serdecznie zapraszamy. Obostrzenia są jakie są, ale można przyjeżdżać śmiało i oglądać - zachęca Walczak.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24