Jeden z policjantów po zajęciach miał złamane, a drugi stłuczone żebra. Prokuratura oskarżyła wykładowcę szkoły policji w Pile (woj. wielkopolskie) o spowodowania obrażeń ciała oraz narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Podejrzany nie przyznaje się do winy.
Sprawę we wrześniu zeszłego roku nagłośniła "Gazeta Wyborcza". Adam Z., wykładowca z zakładu prewencji i technik interwencyjnych - jak podała - miał w trakcie zajęć z policjantami "chodzić im po brzuchach". Według ustaleń gazety, wykładowca miał w ten sposób spowodować kontuzje u dwóch słuchaczy: u jednego z nich doszło do złamania, u drugiego - do stłuczenia żeber.
Prokuratura przedstawiła wykładowcy zarzuty dotyczące uszkodzenia ciała i narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. - Zarzuty dotyczą zdarzeń z 20 sierpnia 2019 roku i 4 grudnia 2020 roku i mają związek z prowadzonymi zajęciami z zakresu taktyki i techniki interwencji - mówił we wrześniu zeszłego roku Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Biegły ocenił, że ćwiczenia przeprowadzono nieprawidłowo
Podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania.
Poszkodowani w wyniku zachowania wykładowcy doznali urazów żeber i powłok brzusznych. - Biegły stwierdził, że te ćwiczenia były przeprowadzone niewłaściwie, a jego uczestnicy zostali źle poinstruowani - podkreśla Wawrzyniak.
Sprawa znajdzie teraz finał w sądzie. - 30 grudnia Prokuratura Rejonowa w Pile skierowała akt oskarżenia przeciwko Adamowi Z. do Sądu Rejonowego w Pile - przekazał Wawrzyniak.
Podejrzanemu za zarzucane mu czyny grozi kara do trzech lat więzienia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24