2,4 promila - tyle alkoholu we krwi miał wójt z Żelazkowa, kiedy udzielał ślubu. Goście ceremonii mówili, że nie był w stanie wejść do urzędu, bełkotał i pomylił imię pana młodego. We wrześniu sąd rejonowy umorzył postępowanie przeciwko włodarzowi, bo "nie dopatrzył się znamion czynu zabronionego". Jednak teraz sąd wyższej instancji zdecydował, że proces ruszy ponownie
Feralna uroczystość miała miejsce w listopadzie ubiegłego roku. Za stawienie się w urzędzie w stanie "niedysponowanym" wójt usłyszał zarzuty w czerwcu. We wrześniu Sąd Rejonowy w Kaliszu umorzył postępowanie, a mężczyzna tym samym uniknął kary.
- Sędzia podjął decyzję o umorzeniu postępowania, nie dopatrzył się bowiem znamion czynu zabronionego we wspomnianej sytuacji. Orzeczenie takie zakwestionował jednak prokurator, składając zażalenie - informuje Marcin Kubiak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Pojawia się więc możliwość, że włodarz zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej za przypieczętowanie związku po pijanemu. Proces rusza ponownie.
- Sąd Okręgowy w Kaliszu, uwzględniając zażalenie prokuratora, uchylił zaskarżone postanowienie i przekazał do merytorycznego rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Kaliszu sprawę przeciwko funkcjonariuszowi - przekazuje Kubiak.
"To był bełkot"
Kwestia upojenia alkoholowego wójta była potwierdzana przez biegłych. Ostatecznie ustalono, że w chwili udzielania ślubu był pod wpływem alkoholu w ilości nie mniejszej niż 2,4 promila.
Goście biorący udział w zdarzeniu nie mogli uwierzyć w to, co się dzieje. - Stałem z kolegami na parkingu, gdy wójt podjechał taksówką. Gdy wchodził do gminy, cofał się, potem znowu szedł do przodu, ponownie cofał się i szedł do przodu. Był cały blady - mówił pan Maciej, świadek uroczystości.
- Nie dało się zrozumieć jego słów. Dosłownie kilka było wyraźnych, reszta to był bełkot po prostu. Sami młodzi nie mogli zrozumieć tego, co mówił, żeby powtórzyć przysięgę - mówiła kobieta obecna na ślubie.
Problemy z wymawianiem nazwisk potwierdził w rozmowie w nami sam pan młody, Mateusz. - Wydawało mi się, że wójt był pod wpływem alkoholu. Cała ceremonia wyglądała komicznie. Wójt pomylił też moje nazwisko - mówił.
Niesmak po wydarzeniu pozostał na długo. Państwo młodzi przyznawali, że dla nich to nie był prawdziwy ślub, że ceremonia nie powinna wyglądać w taki sposób. - Inaczej to sobie wyobrażaliśmy. Wyszło jak wyszło - żaliła się Emilia, świeżo upieczona żona.
Mimo wszystko, udzielony przez pijanego wójta ślub jest jednak ważny.
Autor: ww / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań