Kroki stawiają czujnie i niepewnie. Uważnie wąchają rośliny, patrzą za siebie. I trudno im się dziwić, bowiem dwaj tygrysi bracia, po wielu miesiącach niewoli w koszmarnych warunkach, po raz pierwszy postawili łapę w lesie.
Nie tak powinno wyglądać życie tych pięknych, dużych kotów. Około dwuletni bracia trzymani byli w ciasnej klatce, w pseudohodowli pod Śremem. Pod koniec czerwca nalot zrobili tam policjanci, razem z wolontariuszami fundacji Viva! oraz pracownikami zoo. Kiedy przybyli na miejsce tygrysy dosłownie taplały się w kałuży błota z moczem i odchodami.
- One nie miały jednego centymetra kwadratowego suchego miejsca, my tę wodę im wypompowywaliśmy [z klatki - red.] - opisywała Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka poznańskiego zoo, która koordynuje działania związane z likwidacją nielegalnej hodowli w Śremie (woj. wielkopolskie). Stamtąd cały czas wywożone są kolejne zwierzęta, których łącznie było około 300.
Tygrysy, na czas transportu, trzeba było uśpić. Następnie zapakować do specjalnych boksów i przewieźć do Poznania. Tutaj już nikt ich nie krzywdzi, choć - co naturalne - koty były zamknięte i nieufne. Potrzebowały trochę czasu aby oswoić się z nowym otoczeniem.
Koty na wybiegu
Bracia trafili na wybieg, znajdujący się na zapleczu tygrysiarni. W środę po raz pierwszy od miesięcy brodzenia w nieczystościach w ciasnej klatce, wyszły do lasu.
- To są dla nich nieporównywalnie lepsze warunki. Nareszcie sucho i bezpiecznie. Widać, że były zadowolone - mówi Małgorzata Chodyła, rzecznik poznańskiego zoo.
Rzeczywiście po pierwszych zachowawczych krokach, koty się rozochociły. Trochę biegały, badając wybieg, ale też trochę odpoczywały w cieniu drzew. Czy zostaną tam na dłużej? Tego jeszcze nie wiadomo. Decyzja co dalej stanie się z tygrysim rodzeństwem należeć będzie do prokuratorów.
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Zoo Poznań