- Ta sprawa musi być prowadzona w sposób transparentny i w pełni jawny - podkreśla mecenas Mariusz Paplaczyk, pełnomocnik rodziny Tylmanów. Przypomina, że podczas śledztwa dochodziło do matactwa. Jest wielu świadków i dowodów, a sam oskarżony wielokrotnie zmieniał swoje zeznania.
- Od samego początku rodzina mówiła, że ze względu na szczególne zainteresowanie ta sprawa, jak mało która zasługuje na to, by być prowadzona z otwartą kurtyną - mówi Mariusz Paplaczyk, pełnomocnik rodziny Tylman.
Mecenas przypomina również, że kilka osób w związku z tą sprawą usłyszało zarzuty dotyczące próby skierowania śledztwa na "fałszywe tory". - Twierdzili, że widzieli sprawcę na Moście Rocha, próbowali podać inna wersję wydarzeń śledczym, dwie osoby były nawet tymczasowo aresztowane - podkreśla.
Paplaczyk zaznacza, że śledztwo ws. tworzenia fałszywych dowodów i utrudniania postępowania karnego jest nadal prowadzone.
Coraz częściej musimy układać stan faktyczny z poszlak
Na pytanie czy będzie to proces poszlakowy odpowiada, że mało która sprawa dotycząca zabójstwa opiera się na bezpośredniej relacji z miejsca zbrodni. - Spraw w których dysponujemy nagraniem z miejsca zbrodni praktycznie nie ma - mówi.
Zaznacza, że to podczas śledztwa zbierane są dowody, często są to dowody biologiczne wskazujące bezpośrednio na sprawstwo.
- Coraz częściej mamy tak, że musimy układać stan faktyczny z poszlak jak w tej sprawie. Tu mamy 60 świadków, trzy eksperymenty procesowe, wiadomości tekstowe oskarżonego. To nie jest tak, że w każdej sprawie musimy mieć przyznanie się do winy. Oskarżony ma prawo kłamać i jego zeznania muszą być skonfrontowane z dowodami - uważa mecenas Paplaczyk i przypomina, że Adam Z. wielokrotnie już w sprawie zmieniał zeznania, ale taka widocznie jest jego linia obrony.
Przekonuje, że z tym będzie musiał zmierzyć się sąd, bo wyrok musi być wolny od wszelkich wątpliwości.
Proces ws. zabójstwa
We wtorek, 3 stycznia, ruszy proces w jednej z najgłośniejszych spraw ostatnich lat. Przed poznańskim sądem stanie Adam Z., oskarżony o zabójstwo Ewy Tylman. Obciążają go m.in. zeznania policjantów, którym miał przyznać się w rozmowie do wrzucenia koleżanki do Warty. - Chciał jak najszybciej z głowy wyrzucić złe myśli - napisała w akcie oskarżenia prokurator. Później Z. nigdy już tej wersji nie potwierdził. Zeznał, że ostatnie, co pamięta, to jak na prośbę Ewy, próbował dodzwonić się do jej chłopaka. Nic więcej.
Tak wyglądały poszukiwania Ewy Tylman:
Autor: ws/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Jakub Kaczmarczyk / PAP