Pędził po poznańskich ulicach jak po torze rajdowym. Wjechał na rynek, staranował restauracyjne ogródki i omal nie rozjechał jednego z policjantów. 47-latek usłyszał zarzuty, ale nie odpowie przed sądem. - Biegli stwierdzili, że był całkowicie niepoczytalny - tłumaczy poznańska prokuratura.
Dariusz J. to kierowca, który we wrześniu ub. r. pędził porsche po poznańskich ulicach. 47-latek był trzeźwy, nie był też pod wpływem środków odurzających.
Nie potrafił powiedzieć policjantom dlaczego uciekał. Co więcej, twierdził, że... to nie on siedział za kółkiem.
Tuż po zdarzeniu prokuratura postawiła 47-latkowi kilka zarzutów. Mężczyzna miał odpowiedzieć za: sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, niezatrzymanie się do kontroli, uszkodzenie dwóch radiowozów i wozu straży miejskiej oraz za spowodowanie obrażeń u 6 osób.
Dariusz J. częściowo przyznał się do winy. Groziło mu nawet 8 lat więzienia. Już wiadomo, że najpewniej zamiast za kraty, trafi do szpitalnej sali.
- W toku postępowania mężczyzna został przebadany przez biegłych psychiatrów oraz psychologa. Stwierdzili oni, że w chwili popełnienia przestępstwa mężczyzna był całkowicie niepoczytalny. Wobec tak kategorycznej opinii biegłych pozostało nam tylko złożyć wniosek do sądu o umorzenie postępowania oraz o umieszczenie Dariusza J. w szpitalu psychiatrycznym - mówi TVN24 Michał Smętkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Co teraz? Prokuratura czeka, aż sąd wyznaczy termin posiedzenia, podczas którego zostanie rozpatrzony wniosek. Sąd zdecyduje też, co z ewentualnym leczeniem w szpitalu psychiatrycznym.
- Czas pobytu w takim ośrodku jest nieokreślony. Sąd co sześć miesięcy będzie się zwracał do biegłych z prośbą o informację o przebiegu leczenia - dodaje Smętkowski.
Jeśli biegli stwierdzą, że 47-latek już nie wymaga leczenia, to sąd uchyli środek zabezpieczający i mężczyzna wróci na wolność.
- Niepoczytalność nie jest paszportem do wolności. To nie jest tak, że w Polsce jest kategoria ludzi bezkarnych. Po prostu prawo karne stanowi, że nie można ukarać osoby, która ze względu na swój stan zdrowia nie jest w stanie rozpoznać swojego czynu. Nie ma winy, więc nie ma kary. Jest za to pomoc dla takiej osoby, czyli wdrożenie leczenia - tłumaczy mec. Mariusz Paplaczyk.
Od Rataj po rynek
Wszystko rozegrało się w niedzielę 23 września 2018 r. około godziny 9. Zaczęło się od tego, że mężczyzna nie zatrzymał się do kontroli.
Jak informowały lokalne portale, kierowca czarnego porsche najpierw uciekał przed policją na Ratajach. Tam - jak relacjonował epoznan.pl - miał jechać pod prąd ulicą Zamenhofa. Na zdjęciach wykonanych przez czytelników portalu, widać też auto jadące w przeciwnym kierunku przez rondo Rataje.
Potem - jak relacjonowali świadkowie - samochód przejechał przez Wzgórze Świętego Wojciecha. Około godziny 9.20 wjechał na płytę Starego Rynku.
Tam zrobił kółko wokół fontanny, po czym skręcił w Woźną. Po chwili sąsiednią ulicą Wodną wrócił na Stary Rynek. Przy kawiarni na południowo-wschodnim skraju Starego Rynku drogę zajechały mu radiowozy.
Gdy wydawało się, że jest otoczony, mężczyzna wjechał na chodnik pomiędzy ścianami kamienic a ogródkami restauracyjnymi. Staranował donice i parasole. Siedzący w ogródkach ludzie uciekali na bok. Kilku z nich niemal przykleiło się do ścian kamienic, by nie zostać rozjechanym przez pirata.
Ze Starego Rynku czarne porsche skręciło w ulicę Wrocławską. Tam jeden z radiowozów próbował go ponownie zatrzymać. Bezskutecznie - w policyjnym fiacie pękła opona, co uniemożliwiło dalszy pościg.
Daleko jednak nie uciekł - na końcu ulicy Wrocławskiej na drodze stanęły mu łańcuchy i słupki. Mężczyzna skręcił w lewo i próbował wjechać do parku Chopina. Próba staranowania bramy jednak mu się nie udała - samochód utknął między metalowymi prętami. Policjanci wybili szybę od strony kierowcy i wyciągnęli go z auta.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/ ks / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24