Według tajnych planów z 1974 r., Poznań miał być głównym celem nuklearnego ataku wojsk NATO. I miasto się na to przygotowywało. Teraz to już - na szczęście - przeszłość. W sobotę będzie można zwiedzić schron atomowy. Umocnienia te 111 lat temu zbudowali Prusacy. Były jednak tak solidne, że w czasach zimnej wojny zaadaptowane zostały właśnie na schron atomowy.
- Schron wybudowała pruska armia w 1904 r., jako wzmocnienie południowo-zachodniego fragmentu dawnej fortowej twierdzy w Poznaniu. Nigdy jednak nie był użyty w walkach, ale na przełomie lat 60. i 70. przypomniano sobie o nim jako solidnej, betonowej budowli - mówi Michał Budnik z grupy Poznańczycy, która dziś opiekuje się obiektem.
W okresie zimnej wojny stąd miano wydawać rozkazy dla obrony cywilnej i drużyn powszechnej samoobrony likwidującej szkody w południowym Poznaniu po ataku broni masowego rażenia.
Obiekt znajduje się na os. Kopernika, przy ul. Babimojskiej. Gdy zamieniano go w schron przeciwatomowy, wokół nie było żadnego bloku ani wieżowca. Te powstały dopiero w latach 70.
Poznań mógł być drugą Hiroszimą
- Schron jest bardzo dobrze wyposażony. Miał odgrywać bardzo ważną rolę w konflikcie pomiędzy Paktem Północnoatlantyckim a Układem Warszawskim. Poznań był jednym z głównych celów uderzenia bronią atomową - tłumaczy Budnik.
O tym, że zagrożenie było realne, świadczą tajne plany, do których przed rokiem dotarł poznański historyk Jarosław Burchardt, który poszukiwał materiałów dotyczących obrony przeciwlotniczej PRL. Gdyby 40 lat temu wybuchła III wojna światowa, pierwszym celem ataku wojsk NATO miał być Poznań - wynika z dokumentów jakie odnalazł w poznańskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej.
Schron wymagał wtedy poważnej przebudowy.
- Normalnie, gdyby Twierdza Poznań miałaby być oblegana w okresie I wojny światowej, ewentualny szturm nastąpiłby od strony Junikowa. Nadlatujące pociski artyleryjskie wybuchałyby na schronem poza nim albo przed nim - mówi Budnik.
W okresie zimnej wojny, kiedy możliwe stało się uderzenie na Poznań bronią atomową, fala uderzeniowa po wybuchu takiej bomby kierowałaby się od strony centrum prosto w schron. Spowodowałoby to uderzenie bezpośrednio w obiekt, wepchnięcie okien i drzwi oraz prawdopodobnie zabicie wszystkich znajdujących się wewnątrz schronu. W związku z tym elewację schronu całkowicie zasypano i wybudowano labiryntowe wejście z budynkiem wartowniczym.
Uratowali oryginalne mundury
Wewnątrz dawnego pruskiego schronu piechoty zamontowano agregat prądotwórczy oraz filtr powietrza. Schron ma w sumie około 200 mkw. powierzchni. Znajduje się około 3-4 metry pod ziemią. Od roku zajmuje się nim grupa Poznańczycy.
- Organizujemy tam przede wszystkim wydarzenia, związane z architekturą militarną oraz okresem zimnej wojny. Najbliższa możliwość zwiedzenia schronu będzie w sobotę, 15 sierpnia, od godziny 11. Przyjadą z nami zaprzyjaźnione grupy z pojazdami wojskowymi z okresu zimnej wojny - mówi Budnik.
Po obiekcie grupę oprowadzać będą przewodnicy w mundurach obrony cywilnej.
- Schron pod koniec lat 80. stał się składowiskiem niepotrzebnych rzeczy zakładowym oddziałom obrony cywilnej. Gdy tutaj weszliśmy, leżało kilkadziesiąt częściowo zbutwiałych i zniszczonych mundurów, które tutaj zwożono przez kilkanaście lat, oraz część wyposażenia osobistego, jak zniszczone maski przeciwgazowe. Udało się nam część mundurów uprać i doprowadzić do stanu używalnego - opowiada Budnik.
Poznań w gotowości
Poznańscy urzędnicy nadal mają przygotowane plany na wypadek tego, co najgorsze. Mieszkańców o zagrożeniu poinformuje ponad 140 syren w całym mieście oraz specjalny system ostrzegania przez telefony komórkowe. Do ochrony ludności służyć będzie sieć 460 schronów zlokalizowanych w całym mieście. Do tego dochodzą różnego rodzaju przejścia podziemne czy podziemne parkingi. Są one w stanie pomieścić 66 tysięcy spośród pół miliona mieszkańców Poznania.
Autor: Filip Czekała / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań