Cztery dni święta muzyki w Kostrzynie nad Odrą oficjalnie zakończone. Woodstockowicze rozjeżdżają się do domów od samego rana bawiąc się jeszcze na peronie kolejowym i w pociągach. Jurek Owsiak z lekko zdartym gardłem przyznaje, że był to najbardziej deszczowy przystanek w historii. - A ten płot nie miał żadnego sensu - mówi organizator, ciesząc się z bezpiecznego przebiegu imprezy
W sobotnią noc zakończyło się festiwalowe granie 22. Przystanku Woodstock. W niedzielę przyszedł czas na pierwsze podsumowania i powroty do domów. - Mega luz, wszyscy maja gdzieś kontrowersje. Jest przyzwoicie i przekosmicznie - mówi jeden z fanów festiwalu. - Nie ma innego takiego miejsca na świecie, byłam i zawsze będę tutaj bezpieczna - wtóruje mu miłośniczka kostrzyńskiej imprezy.
Najbardziej nabałaganiła... woda
Organizatorzy zgodnie przyznają, że był to najbardziej deszczowy Przystanek w całej, 22-letniej historii woodstockowego grania. Deszcz naprzykrzał się tłumom od samego początku, kiedy teren pod sceną zamienił się w błoto, a do namiotów wdzierała się woda.
Impreza zyskała też jeszcze inne miano, jeszcze miesiąc przed jej rozpoczęciem. Lubuska policja określiła ją mianem wydarzenia o podwyższonym ryzyku. Incydentów jednak odnotowano mniej niż w latach ubiegłych. - Na dokładne podsumowania przyjdzie czas jutro i pojutrze, ale nie odnotowaliśmy żadnych spektakularnych, czy nadzwyczajnych przestępstw - mówi Maciej Kimet z lubuskiej policji.
Płot? "Do suszenia ubrań"
O dodatkowych regulacjach i trudnym zadaniu zorganizowania dodatkowych zabezpieczeń festiwalu mówi też sam Owsiak. - Było trudno tylko finansowo. Kiedy na 3 tygodnie przed dowiadujemy się o przepisach tego festiwalu, z czego wynikają koszty, to jest to kłopot - wyliczał w rozmowie z Aleksandrem Przybylskim, reporterem TVN 24.
- Wróciłem dziś z pola, patrząc na ewakuację. Nie było nikogo, kto by się nie wychylił i nie dziękował za festiwal i organizację - dodaje.
Odnosi się też do postawienia wielkiego płotu z 14 bramami, którym pokornie odgrodzono cały teren imprezy. - Dzisiaj mówię, że to sensu nie miało żadnego, kompletnie. Jeśli się przydał, to tylko do suszenia ubrań po deszczu - kończy ironicznie. Obiecuje też, że ekipy posprzątają bałagan, który powstał w najbliższej okolicy, nawet jeśli będzie za płotem.
Na festiwalu zagrało 40 zespołów. Bezpieczeństwa terenu pilnowało blisko 1600 policjantów z całego kraju. Po raz pierwszy pojawiły się policyjne patrole konne, nad Kostrzynem latały również śmigłowce. Na tegoroczny Woodstock ściągnęło kilkaset tysięcy fanów.
Autor: ww/sk / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Przystanek Woodstock