Przyglądał się, bo gdyby uczestniczył w tym eksperymencie procesowym oznaczałoby, że przyznaje się do winy. A Adam Z. podejrzany o zabójstwo z zamiarem ewentualnym Ewy Tylman twierdzi, że nie pamięta, co się wydarzyło w nocy 23 listopada.
O godz. 23 zamknięto dla ruchu samochodowego most św. Rocha a tramwaje nie zatrzymywały się na przystankach tramwajowych przy moście. Na miejscu pojawili się policjanci, Adam Z. oraz pełnomocnicy rodziny Ewy Tylman.
- To kolejny element dowodowy, który ma potwierdzić, czy wersja przyjmowana przez prokuraturę jest wersją prawdopodobną - wyjaśnia Wojciech Wiza, jeden z pełnomocników.
Manekin wrzucany do Warty
Na brzegu Warty odtworzono przebieg zdarzeń, do jakich mogło dojść w nocy z 22 na 23 listopada. Mężczyzna pozorujący działania Adama Z. ciągnął manekin nad brzeg Warty i zostawiał go przy samym korycie rzeki. Działania powtórzono trzykrotnie.
Na brzegu Warty pojawiały się kolejno osoby z numerami 1, 2 i 3, które odtwarzały wersje zdarzeń z tamtej nocy. Dla obserwujących te działania z daleka, można było mieć wrażenie, że wszystkie miały ten sam przebieg - mężczyzna pozorujący podejrzanego ruszał spod hotelu Ibis i szedł nad brzeg Warty. Tam ze skarpy zrzucano manekin, który odgrywał w eksperymencie ciało Ewy Tylman. Mężczyzna przeciągał go brzegiem a potem wrzucał do wody, by po chwili uciekać.
- Nie powtarza się eksperymentów, jeśli nie mają one innych cech. Eksperyment procesowy służy weryfikacji pewnych wersji śledczych. Nie wiemy, która z nich była weryfikowana - podkreśla Mariusz Paplaczyk, jeden z pełnomocników rodziny Ewy Tylman, który obserwował te działania.
Adam Z. patrzył na to, co miał zrobić
Adam Z. nie brał udziału w eksperymencie a jedynie się przyglądał. Gdyby było inaczej oznaczałoby to, że przyznaje się do winy i potrafi odtworzyć ostatnie chwile z Ewą Tylman.
Na miejsce zdarzenia przyjechał w asyście antyterrorystów.
- Zakładamy, że celem jego obecności była weryfikacja przyjętych w śledztwie zdarzeń - tłumaczy Paplaczyk.
Potwierdza to prokuratura. - Taka czynność ma na celu odtworzenie przebiegu wypadków. Adam Z. w żaden sposób nie brał w nim udziału. Nie był o nic pytany, nie zgłaszał uwag - wyjaśnia Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Zniknęła bez śladu
Ewa Tylman zaginęła 23 listopada około godz. 3:30. Wcześniej bawiła się ze znajomymi z pracy w centrum Poznania. Grupa kilkakrotnie przenosiła się do różnych lokali. Ostatnim z nich był klub Mixtura przy ul. Wrocławskiej. Stamtąd Ewa Tylman i Adam Z. wyszli około godz. 2.15 i udali się w stronę mostu św. Rocha. Tam ślad po kobiecie zaginął. Według prokuratury Ewa Tylman nie żyje, a za zabójstwo odpowiada Adam Z.
Do tej pory nie udało się jednak odnaleźć w Warcie ciała kobiety. 30 stycznia, po przerwie spowodowanej mrozami, poszukiwania zostały wznowione.
Autor: FC/i / Źródło: TVN 24 Poznań