Oklejone czarnymi naklejkami drzwi, na klamce wieszaki - taką "pamiątkę" pozostawiły po sobie w biurze lokalnego PiS-u uczestniczki Czarnego Protestu w Koninie. Bałagan nie spodobał się prowadzącej biuro, więc zgłosiła sprawę na policję. - Ja się nie boję procesu. Mogę nawet pójść do więzienia - mówi organizatorka protestu.
Czarny Protest odbył się 3 października. Na ulice polskich miast wylały się tysiące kobiet manifestujących przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. W Koninie kobiety spotkały się na ul. Chopina i postanowiły tłumnie odwiedzić biuro lokalnego PiS-u, w którym urzęduje poseł Witold Czarnecki.
"Nie mogłam wejść do biura"
Kilkadziesiąt czarnych naklejek i transparenty, jakie pozostawiły po sobie kobiety w budynku Prawa i Sprawiedliwości zirytowały Zofię Itman, szefową biura posła. Do tego stopnia, że zgłosiła sprawę na policję.
- Zgłosiłam, bo nie mogłam wejść do biura. Drzwi były zastawione wieszakami i transparentami, zaklejone - mówi.
- Gdyby przyszła delegacja i przyniosła petycję dla posła, mam obowiązek to przyjąć i przekazać. Ale z tymi wieszakami nie wiem co miałam zrobić. Zapakować do worka i przekazać posłowi? Taka demonstracja nie ma dla mnie racji bytu - dodaje, nie kryjąc oburzenia.
Naklejki? "Mogłaby sobie odkleić"
Jak wyjaśnia organizatorka protestu, kobiety zostawiły po sobie "ślad", bo... w biurze nie zastały nikogo, kto mógłby odebrać ich petycję. Pracownicy zostawili tego dnia na drzwiach kartkę z informacją, że są na wyjeździe. - Było napisane, że wracam o 14:45. Ja się z tymi paniami nie umawiałam, nie mówiły, że przyjdą - odpowiada Itman.
Koordynatorka manifestacji wie już, że sprawą zajmuje się policja. Nie wstydzi się jednak za żaden z elementów demonstracji. - Jeżeli jeszcze raz miałabym zorganizować ten protest z takim skutkiem, zrobiłabym to. Ja się nie boję procesu. W tej sprawie mogę nawet pójść do więzienia. A naklejki pani by mogła sobie odkleić, to nic trudnego. Powinna wtedy być w biurze - mówi Ewa Jeżak, która zebrała w Czarny Poniedziałek konińskie kobiety na proteście.
Szukają winnych
Policja potwierdza: funkcjonariusze badają sprawę. Zawiadomienie od Zofii Itman dotyczy popełnienia wykroczenia polegającego na zaśmiecaniu i umieszczaniu naklejek i transparentów bez zgody zarządzającego budynkiem.
- Zabezpieczyliśmy filmy i zdjęcia udostępnione w internecie pokazujące panie podczas naklejania. Na tych materiałach policjanci będą musieli rozpoznać uczestniczki protestu, które brały udział w popełnianiu tego wykroczenia - mówi Marcin Jankowski, rzecznik konińskiej policji.
Jak mówi, sporządzona dokumentacja zostanie wysłana do sądu, który będzie dalej zajmował się sprawą.
Autor: ww / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Portal LM.pl