Sąd Rejonowy w Słubicach uznał Jerzego Owsiaka za winnego używania niecenzuralnych słów na scenie Przystanku Woodstock. Szef WOŚP został ukarany naganą. - Nie ma znaczenia, że nikt nie poczuł się obrażony. Nie o to tutaj chodzi. Słowa nieprzyzwoite użyte podczas wystąpienia publicznego wyczerpują znamiona tego wykroczenia - tłumaczyła sędzia.
- Te słowa były niepotrzebne - stwierdziła sędzia Sądu Rejonowego w Słubicach, przychylając się do wniosku policji o ukaranie Jerzego Owsiaka naganą. Szef WOŚP musi zapłacić też 130 złotych kosztów sądowych.
Podczas finału Przystanku Woodstock ze sceny padły między innymi słowa: "pier***** polityków" czy "nie mów, ku***, że jestem drugi sort". Policja mówi o złamaniu prawa, Jerzy Owsiak twierdzi, że to tylko ostry komentarz w rytmie rapu.
"Nie trzeba używać słów na "k" i innych"
Jak tłumaczyła sędzia, pretensje można było wyrazić w inny sposób, bez użycia słów wulgarnych - Nie trzeba używać słów na "k" i innych - powiedziała.
- Nie ma znaczenia, że nikt nie poczuł się obrażony. Nie o to tutaj chodzi. Słowa nieprzyzwoite użyte podczas wystąpienia publicznego wyczerpują znamiona tego wykroczenia - tłumaczyła sędzia.
Kara nagany zdaniem sądu jest wystarczająca, bo już samo uczestnictwo w rozprawie było dla Owsiaka uciążliwe. Wyrok jest nieprawomocny.
"Hańba" - krzyczał tłum
Wyrok nie spodobał się grupie około stu osób, które wspierały Owsiaka przed sądem. "Hańba" - krzyczał tłum na wieść o wyroku. Zebranych uspokajał Owsiak. Jak mówił, teraz za podobne słowa można pociągać do odpowiedzialności polityków. 0 Wywieszę to sobie i oprawie w ramkę - zapowiedział.
Rozprawa rozpoczęła się o godzinie 10 w Sądzie Rejonowym w Słubicach. Twórcę Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i organizatora Przystanku Woodstock wspierali ludzie, którzy przyjeżdżali autokarami nie tylko z okolic, ale z całego województwa lubuskiego, a nawet z innych części kraju.
"Zwyciężymy", "Trzymaj się, Jurek" - skandowali, gdy szef WOŚP wchodził do budynku.
"Każdy wyrok będzie miał swoje znaczenie"
- Każdy wyrok będzie miał swoje znaczenie. Jeżeli będę skazany, to będzie to oznaczało, że w polskiej mowie odbije się to na wszystkich, nie tylko na mnie - mówił przed gmachem sądu Owsiak.
Zwrócił też uwagę, że "ten sposób mówienia jest typowy w mowie polityków". - Ciekawy jestem, jak to się odniesie do nich - dodał.
Doniósł na niego komendant
Wniosek o ukaranie Jerzego Owsiaka złożył komendant Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim. Postawiono w nim zarzut dotyczący używania słów nieprzyzwoitych w miejscu publicznym.
Na zakończenie Przystanku Woodstock Jerzy Owsiak powiedział z festiwalowej sceny: - Wszyscy jesteśmy tacy sami. Paweł i Gaweł w jednym domu stali. (...) Polska jest moim krajem i dam się za nią pociąć. Polska to jest właśnie takie miejsce jak tutaj. (…) Rok temu żegnaliśmy się i myślałem, że coś się przez ten czas zmieni, niestety nic się nie zmieniło. Pier***** polityków, fałszywy kraj, fałszywa rzeczywistość. Rzeczywistość, która jest oderwana od nas, od naszego bytu. Chcę zapytać ich o jedno, czy macie, ku***, serce do ludzi? - zwracał się do uczestników imprezy.
- (...) nie chcemy ich obalać, nie chcemy być zwycięzcy, ale nie wchodź do mnie z butami, nie mów, ku***, podwyższone ryzyko, tu, w tym miejscu, kłamiesz, kłamiesz, kłamiesz (…) nie mów, ku***, że jestem drugi sort , nie mów mi tego – tak w rytmie rapowanego utworu Owsiak mówił do młodych ludzi, składając również podziękowania wszystkim służbom, artystom i uczestnikom.
Odpowiada za użycie słów nieprzyzwoitych
Owsiak odpowiada za wykroczenie z art. 141. z Kodeksu wykroczeń, który mówi: "Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany".
Szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy twierdzi, że podczas przesłuchania wyjaśnił, iż użyte przez niego brzydkie wyrazy były częścią utworu muzycznego, który wykonywał. I że od 12 lat w ten sam sposób żegna się z woodstockowiczami. - To mój rap, moja improwizacja, w której padają słowa niecenzuralne - tłumaczył.
Zdaniem Owsiaka "to absolutny zamach na wolność słowa, tego nie było do czasów Jarocina". - Nie istnieje sytuacja, byśmy na którejś z czterech scen naszego festiwalu, czy na każdym innym festiwalu rockandrollowym w Polsce, nie usłyszeli słowa tak zwanego niecenzuralnego. On się po prostu składa na istotę przekazu artysty, nikogo nie obraża - twierdzi.
Jak podkreślał wcześniej szef WOŚP, obecnie wszystko wskazuje na to, że zostanie skazany. Jak dodał, komendant policji ma prawo zmonitorować również każdy inny występ na Przystanku Woodstock, podobne konsekwencje mogą więc spotkać także innych występujących na nim artystów.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań